dla przypomnienia ....

dla przypomnienia ....

1/3

GDY NAWET DZIECI STAJĄ SIĘ WROGAMI…
Na początek 3 pytania…
Mamy wyborcę PIS z Lubelszczyzny, który w wypowiedzi do kamery twierdzi, że rząd powinien z uchodźcami i osobami LGBT postępować tak, jak w czasie wojny hitlerowcy postępowali z Żydami… Jak wiele dzieli tego człowieka od SS-manów dokonujących podczas Powstania rzezi mieszkańców Woli i wrzucających polskie dzieci do płonących domów?
Odpowiedź brzmi – dzieli go tylko jeden mały krok.

Jak wiele dzieli Kaczyńskiego, Błaszczaka i Kamińskiego od Heinricha Himmlera, organizującego i nadzorującego obozy koncentracyjne? Odpowiedź – dzieli ich tylko jeden mały krok.

A jak wiele dzieli „Kur*skiego”, Holecką, Adamczyka i Sakiewicza od propagandystów Goebbelsa?
Odpowiedź – tylko jeden mały krok.

Zastanawiam się, jakbyśmy czuli się my, podobno dumni i honorowi Polacy, gdyby po 1989 r., po otwarciu granic i prawdziwym zalaniu krajów Europy zachodniej przez dziesiątki tysięcy naszych rodaków, w mediach tych państw ukazały się zdjęcia Polaków „gwałcących krowy” lub wykorzystujących seksualnie małe dzieci. Zdjęcia prawdziwe lub zmontowane.
Jakbyśmy się czuli, gdyby przedstawiano nas jako bandytów, złodziei i zboczeńców.

Przypomnę, że ówczesny wygląd i zachowanie naszych rodaków, koczujących często na dworcach, w parkach i na skwerach miast niemieckich lub holenderskich, nierzadko kradnących co popadnie w pobliskich sklepach, brudnych, zaniedbanych lub pijanych, sikających i srających w bramach, był dla ludzi Zachodu znacznie większym szokiem, niż dziś jest dla nas widok emigrantów z Azji. Bo tego istnego najazdu Polaków nie poprzedzał wrogi, oczerniający i zohydzający nas oraz wzbudzający do nas niechęć oficjalny przekaz medialny.

Przeciwnie, ukazywano nas jako naród ciężko doświadczony przez historię i kilkadziesiąt lat komuny, odważny i waleczny, składający się z ludzi serdecznych, życzliwych, pracowitych i uczciwych. Zachodniej opinii publicznej ukazywano Polaków przez pryzmat bohaterów „Solidarności”, postacie Wałęsy i opozycyjnych uczestników obrad Okrągłego Stołu: Mazowieckiego, Geremka, Kuronia, Frasyniuka… To ich twarze i postawa były dla Zachodu rękojmią naszej uczciwości, sumienności i rzetelności.

A przecież Zachód miał się czego obawiać z naszej strony…
Tłumy Polaków ruszyły na Europę, choć w Polsce nie było wtedy żadnej wojny. Nikt nie zburzył ich domów, nie mordował ich, nie torturował i nie gwałcił. Przeciwnie, dopiero co odzyskaliśmy wolność i niepodległość! Mieliśmy w końcu swoich przedstawicieli w Sejmie i cały Senat. I wszystko wskazywało na to, że będzie u nas coraz lepiej i lepiej.

Ci Polacy nie musieli na Zachód przedzierać się tysiące kilometrów przez jakiś Iran, Irak, Uzbekistan, Ukrainę i Białoruś. Nie musieli tracić dorobku całego życia na opłacenie szemranych „pośredników”, żadna policja nie przeganiała ich pałami przez granice. Nigdzie na swojej drodze nie spotykali zasieków z drutu kolczastego. No i na ogół nie było z nimi małych dzieci. Dobrowolnie wsiadali w samochody, pociągi lub samoloty i najnormalniej w świecie jechali do tej „ziemi obiecanej”, w której często czekali na nich jacyś miejscowi krewni lub znajomi, którzy zapewniali im pracę i dach nad głową.

Zachód przyjął nas wtedy z otwartymi ramionami. Odwdzięczyliśmy się po naszemu, po staropolsku…
Tak zachłysnęliśmy się wolnością, że wielu z nas zapomniało, że są gośćmi, których też obowiązują pewne normy zachowania, poszanowanie prawa, uczciwość i przyzwoitość.

W ciągu zaledwie 2 lat liczba kradzionych w Niemczech samochodów wzrosła o 250%... Głównie dzięki naszym jeb*nym rodakom. O kradzieżach artykułów spożywczych, garderoby i sprzętu elektronicznego lepiej nie wspominać.
Jeszcze do niedawna przy granicy z Niemcami działały gangi trudniące się "weekendowymi" kradzieżami rowerów na skalę wręcz masową (głównie w Berlinie i dużych miastach) i przemycaniem ich do kraju.
A Norwegowie musieli zrezygnować ze swojego starego zwyczaju pozostawiania niezamkniętych domków letniskowych, na wypadek, gdyby jacyś zabłąkani podróżni zechcieli w nich znaleźć schronienie lub pożywienie. Zaczęli montować w swoich daczach podwójne zamki, żeby zabezpieczyć je przed splądrowaniem i zniszczeniem przez zorganizowane bandy Polaków...
Choć ci złodzieje, pijacy, chamy i brudasy stanowili zaledwie kilka procent ogółu wyjeżdżających na Zachód, to na lata skutecznie zepsuli nam opinię w Europie.

Więc kto jak kto, ale my, Polacy, mamy dziś najmniejsze prawo do patrzenia na inne nacje oskarżycielskim wzrokiem, z pogardą i lekceważeniem...

cd pod nastepną fotką

(komentarze wyłączone)