[37498586]

KAMILKA ZAWIEDLI WSZYSCY…
1/3

Pewnie nikt z Was nie zdaje sobie sprawy z tego, jak koszmarnie wysoka jest w Polsce liczba zabójstw dzieci.
Media donoszą tylko o tych najbardziej drastycznych przypadkach i opinia publiczna tkwi w błędnym przeświadczeniu, że dramaty zakończone śmiercią dzieci to w naszym kraju zjawisko marginalne, zdarzające się niezmiernie rzadko. Otóż gówno prawda!
Jesteśmy pod tym względem w Europie jeśli nie samodzielnym liderem, to jednym z "przodujących" państw. Podobnie jak jesteśmy w ścisłej czołówce w statystykach prób samobójczych dzieci, które w ostatnich latach wykazują postęp niemal geometryczny... O ile w tym przypadku można w ogóle mówić o jakiejś „czołówce” i „postępie”.

W ostatnich 20 latach w Polsce dochodzi do ok. 30 zabójstw dzieci rocznie!
Czyli w państwie tak chlubiącym się powszechnym katolicyzmem i wartościami „tradycyjnymi” oraz „rodzinnymi” ginie co roku (na ogół z rąk rodziców lub opiekunów) aż 6 razy więcej dzieci, niż w Szwecji i Norwegii razem wziętych!
Czyli w krajach, w których nikt nie gada na okrągło o wartościach rodzinnych, a kościół (luterański) odgrywa rolę marginalną – silne związki z nim deklaruje zaledwie 25% obywateli, a świątynie regularnie odwiedza zaledwie 8-10%.
W Szwecji w 2019 r. doszło do zabójstw 3 dzieci.
W 2020 r. – 4 dzieci (w tym 2 w rodzinach imigrantów z Turcji i Rumunii).
Nie znam niestety (lub może raczej na szczęście) tych ponurych statystyk w innych państwach europejskich, ale wiem skądinąd, że w Belgii w 2018 r. doszło do zabójstwa 4 dzieci, podobnie jak w 2021 r.
Nawet biorąc pod uwagę, że Belgia liczy 3 razy mniej obywateli, niż Polska, a Szwecja niemal 4 razy mniej, to i tak w „dziedzinie” zabijania dzieci bijemy ich na głowę…
No i jeszcze jedno. U innych zabójstwo dziecka jest na ogół spowodowane chorobą psychiczną zabójcy lub innymi względami natury medycznej np. szokiem poporodowym u matki dziecka. Wypadki długotrwałego maltretowania dziecka, zakończonego jego śmiercią, należą do absolutnych wyjątków.

Nie chcę, by ktoś pomyślał, że wykorzystuję dramat i śmierć 8-letniego Kamilka do jakichś politycznych porachunków ze skurw*synami z PIS-u, ale statystyki udowodnionych zabójstw dzieci w Polsce są właśnie dla partii Kaczyńskiego bezlitosne! A pod względem liczby wspomnianych prób samobójczych dzieci to "dobra zmiana" bije już wszelkie możliwe rekordy.

Wg policyjnych statystyk w 2018 r. zostało u nas zamordowanych 31 dzieci!
W 2019 r. – 32 dzieci, w tym 24 w wieku 0-9 lat!
W 2020 r. zamordowano 34 dzieci. Zabójcami, jak zwykle zresztą, byli na ogół ich rodzice lub opiekunowie.
Widoczny jest więc stały wzrost. I nie byłoby może powodu do wiązania wzrostu liczby zabójstw dzieci z tym, jaka formacja polityczna rządzi w danym momencie w Polsce, gdyby nie dane statystyczne z poprzednich lat, które są bardzo wymowne... W 2013 r. doszło do zabójstw 27 dzieci, a w 2014 r. – do 26. Było więc tych porażających zbrodni o ok. 20-25% mniej, niż w czasach rządów PIS!
Zaś "rekordowe" w ostatnim 20-leciu były lata 2006-07. Czyli okres, gdy również rządziło PIS! W 2006 r. doszło do zabójstw 34 dzieci, a w 2007 do aż 37 takich zbrodni!

O ile można polemizować, jaki wpływ na te przerażające statystyki ma to, czy w Polsce rządzi PIS, czy inna formacja polityczna, o tyle jest już faktem niezaprzeczalnym, że to właśnie PIS i kościół katolicki otworzyły szeroko wrota do stosowania przemocy w rodzinie. I do wszystkich form przemocy, zarówno fizycznych, jak i psychicznych.
A nie można zapominać, że zabójstwa dzieci przez rodziców lub opiekunów tylko w wyjątkowych wypadkach są efektem wcześniejszego zamiaru pozbawienia ich życia. Bardzo często śmierć dziecka jest właśnie konsekwencją typowej przemocy w rodzinie! A ta z kolei niemal zawsze ma swoje źródła w silnie patriarchalnym modelu rodziny, który tak usilnie starają się Polakom narzucić Kaczyński, Czarnek, hierarchowie kościelni na czele z Jędraszewskim itd.

W tym propagowanym (czytaj - narzucanym) przez kościół i PIS patriarchalnym modelu rodziny prawem mężczyzny jest ciągłe kontrolowanie życia kobiety i dzieci. Bez względu na to, jakim jest człowiekiem, mężem lub ojcem, należny jest mu szacunek i bezwzględne posłuszeństwo. To mężczyzna określa sposoby, w jakie domownicy mają spędzać swój czas oraz ma pełne prawo wymierzać kary, także fizyczne, za niestosowanie się do jego zasad.
Całkowite podporządkowanie kobiet i dzieci woli mężczyzny jest dla PIS i kościoła katolickiego czymś oczywistym, naturalnym i nie podlegającym dyskusji. I w głoszeniu takich dogmatów oraz narzucaniu społeczeństwu takiego modelu rodziny PIS i kościół posiłkują się "teoriami naukowymi" wymyślonymi jeszcze w średniowieczu! Czyli w ustroju feudalnym... A teorie te wymyślano wyłącznie po to, by udowodnić, że tylko mężczyzna jest dziełem "stfórcy".
To on jest mózgiem, sercem i duszą rodziny.
Kobieta i dzieci - głupsi, słabsi, ulegli, mający znikome prawa i potrzeby - mają być tylko dodatkiem do mężczyzny.

cd pod następną fotką
(w kolażu wykorzystałam fotki z netu)

(komentarze wyłączone)