i znów usiądziemy na skraju tego pola
na którym młode zboże pnie się ku niebu
by mogło zabarwić się słońcem
znów delikatnie będę ustami muskać Twoje usta
kątem oka widząc nieśmiałe chabry
wyglądające zza Ciebie niewinnie
oraz zarumienione maki
posłuszne wiatrowi, zostawiają nas samych sobie /z netu/