Skrywam przekrwione oczy,
Przełykam samotność...
Słyszę to,
W twym głosie, naglonym potrzebą,
W twych słowach, opisujących niezachwiane pragnienie...
I tylko nieznacznie obgryzam paznokcie
Ukrywam nadgarstki, roniące łzy
Nad rozlanym mlekiem uparcie milczący kot,
Martwię się mlekiem, którego nie miałem zamiaru wylać...
Może to miłość? Czy może jednak błąd?
Tylko spoglądam na Ciebie ukradkiem
Rozchwiana rzeczywistość z mych wyobrażeń okazuje się prawdą,
Uparcie wystawiasz mnie na próbę,
Jednak nie podzielam twego zdania, co powoduje twą wściekłość
Coraz bardziej zatracasz samą siebie
...ukocham cię kolejny raz
Nikt nie będzie mógł mnie dotknąć...
Nikomu nie pozwolę się dotknąć...
Niemy smutek
Czekanie raczej nigdy nie było twoją mocną stroną?
Dlatego przestań już płakać i zaśnij...
Co byś chciała ode mnie usłyszeć?
Jeśli powiem, iż jesteś piękna, będziesz mogła zasnąć?
Z szeroko otwartymi oczyma wpatrujesz się w kwiaty na parapecie,
Wymuszenie pozbawienia...
Twe pragnienie ciąży...
I nie usłyszę tylko należącego do dziecka...
Starymi baśniami uspokoję,
Przyprawiający o zawrót głowy, mroczny lęk
I znowuż,
W ataku perfekcyjnie wyćwiczonego, udawanego płaczu,
Wraz z mlekiem,
Wyleję uśmiech,
...Uzyskując nienarodzoną prawdę
Nie rób nic przesadnego...