Chyba wszyscy poznaniacy wiedzą, czym jest podkoziołek, ale nie każde z Was wie,dlaczego nasz koniec karnawału tak się nazywa i czemu był wyjątkowo nielubiany przez ówczesne singielki.
Nazwa pochodzi oczywiście od kozła, który był symbolem witalności i seksualności dla naszych wielkopolskich przodków.
A to oznaczało, że przede wszystkim na imprezowym stole powinna się znaleźć figurka kozła i to koniecznie z mocno podkreślonymi atrybutami płci. Kozioł od wieków był symbolem sił witalnych i seksualnych, idealnie więc nadawał się na zabawę kończącą karnawał. Dlaczego? Ano dlatego, że od wieków karnawał służył nie tylko zabawie, ale i prokreacji, to znaczy znajdowaniu sobie przyszłego męża lub żony, z którym na Wielkanoc stawało się na ślubnym kobiercu.
Ostatnia karnawałowa noc była swego rodzaju podsumowaniem tego, komu udało się w karnawale znaleźć parę, a kto pozostanie samotnikiem (dziś jak powiada Nasza koleżanka w mojej galerii- singlem) jeszcze jakiś czas. Ci, którym się nie udało znaleźć kandydata na męża lub żonę, byli niemiłosiernie obśmiewani podczas "podkoziołka" przez tych szczęściarzy, którym się to udało.
Szczególnie dostawało się samotnym dziewczynom: mogły nawet trafić na licytację, gdzie prezentowano ich walory ewentualnym chętnym, nie szczędząc przy tym złośliwych komentarzy. Wszyscy bawili się świetnie, z wyjątkiem tych, których wyśmiewano...
Te panny, które nie złapały w karnawale narzeczonego, musiały się nastawić na nie zawsze przyjemne żarty, wręcz upokorzenie.
Na przykład dość sprośne zaczepki chłopaka, który pełnił rolę tego "podkoziołka". Jedynym sposobem na przerwanie takich dowcipów było wykupienie, czyli wrzucenie pieniędzy na miskę ustawioną przed figurką kozła, z których opłacano imprezę.
Po wykupieniu się zaczynała się już zupełnie normalna zabawa, tym huczniejsza, że trwała tylko do północy. Równo z wybiciem dwunastej do izby wkraczał przebieraniec w kożuchu odwróconym wełną na zewnątrz i w czapce zdobionej kolorowymi wstążkami, by rozsypać na podłodze popiół i zakończyć zabawę.
Kto go nie posłuchał i zamierzał bawić się dalej - mógł oberwać okazałym śledziem, który właśnie w tym celu przebieraniec nosił u pasa. Pouczeni w ten sposób biesiadnicy po przełknięciu porcji postnego żuru, co wcale nie było takie złe, zważywszy, że podczas podkoziołka tęgo się piło, w ciszy wracali do domów, by rano już trzeźwo i bogobojnie przywitać w kościele Środę Popielcową.
A my jak kończymy garnkowy karnawał?
Komu .......Koziołek się przybłąkał?
To jest muzyka na dzisiejszy wieczór-przynajmniej według mnie.
https://youtu.be/40gUx-aOhV8
Na mojej fotografii mural z "wyluzowanymi" -kozłami na ulicy Głogowskiej,tuż za Dworcem Zachodnim.
Przedstawia parę kozłów stojących przy Ratuszu.
Jeden z nich (Ona?)trzyma flagę z napisem "Poznań",a także tacę, na której jest kawa i rogal świętomarciński.
Ten wywalony jęzor "niebieskiego" sieje aurę nader.... dwuznaczną.
Znawcy tematu twierdzą,że autor, temu w niebieskich okularach, domalował już po odbiorze pracy przez notabli dzielnicy, wyrastające z lewego boku "zioło" ,którego to spożyte liście spowodowały taki sardoniczny,czy też obsceniczny wyraz pyska.
Przypominam,że w swoich felietooonach poruszam także trudne tematy,ale opisuję za to tylko te zdarzenia i fakty,które można znaleźć w oficjalnej przestrzeni medialnej,te-które układają mi się w pewien trend,który nazywam po swojemu i dlatego w takiej formie dzielę się jego opisem z Wami.
Czytajcie,czytajcie!
To wcale nie przeszkadza w wierze.
Potwierdzam to swoim przykładem.
Copyright 1831 @ maska33
styna48 2021-02-17
Dziękuję za obszerne wyjaśnienie, nie jestem rodowitą poznanianką więc wielu szczegółów nie znałam.
halka 2021-02-17
Mural świetny choć muszę przyznać, że gdyby nie rogi, to ten koziołek po prawej stronie, bardziej przypomina wilka.
Geneza święta bardzo ciekawa.. nie wiedziałam o tym... a koziołka swojego znalazłam 49 lat temu:)
Miłego świętowania!