cd...

cd...

Mama wyszła z pokoju. A moje myśli znów zajmował Michał. Było za wcześnie by dzwonić, pewnie jeszcze śpi. Zeszłam na dół, aromat świeżej kawy pobudził mój żołądek i wróciłam do łazienki. Musze jeszcze jutro iść do ginekologa, o tym już mamie nie mówiłam.
- Mamuś kiedy masz odebrać wyniki?
- Oj córuś całkiem zapomniałam przez to wszystko.
- To pojedziemy dzisiaj razem dobrze.
- Dobrze – mama odpowiedział, jakby nie chciała w ogóle odbierać tych wyników
- Na pewno są ok., inaczej lekarz by zadzwonił.
- Tak masz racje córuś.
Krzyś wpadł o 10. zrobił mi list dłużników i załatwił „kwit” od Witka.
-Musze postarać się o kredyt, bo inaczej nie dam rady spłacić wszystkich.
- Najpierw spłać Witka, inni poczekają, teraz na pewno poczekają. Jak będziesz miała kasę pójdę z Tobą do Witka. Z nim trzeba twardo i żeby ci podpisał, że spłaciłaś już go całkiem.
- Oj .jak ja ci się odwdzięczę Krzysiu.
- Nie ma sprawy ty też byś to dla mnie zrobiła
- Tak. Wiesz, że możesz na mnie liczyć, pomogę jeśli będziesz potrzebował tego
Po południu pojechałyśmy z mamą do lekarza. Rak ale niezłośliwy , można go zoperować, tyle tylko, ze nie w tym szpitalu. Dostałyśmy adresy i zaczęłam dzwonić . kolejne szpitale odsyłały mnie . „po co ja płace składki, skoro nie można dostać się do szpitala”. Byłam wściekłą. W końcu ostatni adres i udało mi się umówić mamę na wizytę. W następny czwartek.
Wieczorem próbowałam się dodzwonić do Michała, znów był poza zasięgiem. Ciekawe dlaczego.
Nazajutrz po śniadaniu pojechałam do siebie. Spakowałam na nowo walizkę i poszłam do pracy. Szef bez ogródek dał mi urlop. W końcu miałam dużo zaległego, zbierałam, by móc sobie wyjechać na wakacje . teraz jednak moje plany uległy zmianie. Poszłam do koleżanek , wszystkie się dziwnie uśmiechały
- O co chodzi? zapytałam
- O nic –odpowiedziały prawie równocześnie.
- No dobra baby o co chodzi?
- Ten twój Michał umawia się z Michaliną z księgowości.
- Jak to umawia się?
- No widziałam ich wczoraj na kolacji
„już mizdrzy się do innej , czyli Cię rzucił” czyli „ŻYCZLIWA” to któraś z moich koleżanek, ale która, przecież z żadną go wcześniej nie wiedziałam.
- Dziękuję dziewczyny. Do widzenia.- wzięłam swój tobołek
miałam jeszcze wizytę u ginekologa.
- jest Pani w ciąży. 6 tydzień- powiedział po USG
- Panie doktorze, ale ja biorę pigułki.
- widocznie nie były odpowiednio skuteczne.
- I co teraz?
- Możemy zlecić badania prenatalne
- Dobrze.
„W ciąży” jak grom z nieba…jeszcze i to. „Co ja mam teraz zrobić.?” Wykręciłam numer Michała
- Halo – wreszcie się dodzwoniłam
- Hej Michał. Możemy się spotkać dzisiaj na chwile?
- Gdzie jesteś?
- Spotkajmy się w „naszej restauracji”
- Dobrze za godzinę może być?
- Będę na pewno czekała.

Siedziałam przy kawie. Przyszedł ja zawsze pachnący, w garniturze, ale już bez róży.
- Cześć „ maleńka”
- Cześć
- Co słychać?
- U mnie dużo, a nawet za dużo
- Nie mam zbyt dużo czasu, mam jeszcze dzisiaj spotkanie
- Z kim ?
- A to w interesach
- Na pewno?
- Co ci chodzi ?
- O nic
- Jestem w ciąży
- Że co? – widziała ja zbladł
- Jestem w ciąży – powiedziałam bardzo spokojnie
- To gratuluje tatusiowi
- To twoje dziecko
- O nie droga Karolino, nie wmanewrujesz mnie w ojcostwo co to, to nie.
- Nie rozumiem, przecież jesteśmy razem od pół roku a w ciąży jestem od 6 tygodni, wiec czyje to dziecko?
- Sama sobie odpowiedz na to pytanie, ja na pewno nie będę ojcem dla twojego bękarta
- Nie zagalopowałeś się przypadkiem? – moja cierpliwość się skończyła
- O nie kochana, to ,że od czasu do czasu sypialiśmy ze sobą to nie znaczy ,że byliśmy razem. Co ty sobie wyobrażasz, ze ja teraz ślub wezmę z Tobą i pomogę wychować ci bękarta. No to się grubo mylisz moja panno, ja nie dam się wmanewrować w to. żegnam Panią, - wstał i wyszedł
Zostałam sama, a wszyscy z pożałowaniem patrzyli na mnie. Tego już było dla mnie za wiele.
Wsiadłam w samochód i pędziłam do mamy. Wpadłam w poślizg, nie wyhamowałam Zatrzymałam się na drzewie. Szpital. Wszystko pamiętam jak przez mgłę.
- Straciła Pani dziecko- usłyszałam po przebudzeniu oschły głos lekarza
- Oj córuś -mama siedziała przy łóżku- dlaczego tak pędziłaś
- Nic się nie stało Mamuś- „nic się nie stało”
Szybko dochodziłam do zdrowia. Krzyś zawiózł mamę na operacje „ cudowny przyjaciel”
Odwiedzał mnie w miarę swoich możliwości. Pospłacał długi mojego taty u Witka, miałam jednak jego kredyt do spłacenia i długi u ludzi we wsi..

maniek1

maniek1 2009-10-24

Miłego popołudnia,smacznej kawki życzę:))

kasiek77

kasiek77 2009-10-24

Aga ... aż mi łzy poleciały... cudownie to napisałaś !!!

goya79

goya79 2009-10-24

ojjjjjjjjjjj az sie mi smutno zrobiło

slavo82

slavo82 2009-10-24

)))Fiu Fiu Nie Wszyscy Tacy Są,,,,,Ja Bym Dla Dziecka Zrobił Wszystko,,,Ps.Wiem To Opowiadanie ale tak dzieje się naprawde))),,,,,,,Dla Kobiety Też,,,,,,

margita

margita 2009-10-24

wow extra bardzo mnie wciaga:))))))

misia3

misia3 2009-10-24

piękna całość Agnieszko..piękna:)
...pozdrawiam cieplutko i zycze Ci miłego weekendu:)))

spider6

spider6 2009-10-24

MIŁEGO POPOŁUDNIA ŻYCZĘ I SMACZNEJ KAWKI.;)

dorota8

dorota8 2009-10-24

Wzruszająca opowieść....miłego wieczorka...

inna5

inna5 2009-10-24

Bardzo wzruszające Aguś.....tacy są niektórzy faceci....bardzo "życiowe" opowiadanie.

mustima

mustima 2009-10-24

:))) Będzie dzisiaj ciąg dalszy ? Jeśli tak to za ile ?

shamrok

shamrok 2009-10-24

Ktoregos dnia to sobie wydrukuje:)))Witaj Mistic popoludniem:)

bestia1

bestia1 2009-10-24

hihi ja zaraz ide po piffffffffffffko ;p
na mordobicie jak znalazl ..

angello

angello 2009-10-24

Cudownego popołudnia i wieczorku życzy Adaś :*
No no no Aguś jestem pod wrażeniem

wandula

wandula 2009-10-25

Dobrej Nocy Agus......

dodaj komentarz

kolejne >