[13084196]

No, to teraz nasz cudowny wyjazd na koncert do Wiesbaden by mieć z głowy xD

Z pewnością nie wiecie że ja i Ann wybrałyśmy się na koncert Loaded do Niemiec bo nic o tym nie pisałam.
( Oczywiście, tak to z nami jest że troszkę nam się pokręciło, koncert nie był tego zespołu który miał być, ale i tak było zajebiście dzięki panu basiście Razorblades *.* który miał cuudne włoski do tyłka i używa z pewnością świetnego szamponu haha. )

Więc tak, Annie i jej ojciec przyjechali po mnie wieczorem i ruszyliśmy do Łagowa gdzie mieliśmy się zatrzymać, a następnego dnia jechać dalej. I mimo że to jest wiocha my zawsze znajdziemy sobie zajęcie, a raczej znalazłyśmy cmentarz xD ( Zdjęcie na samej górze po prawej stronie haha ).
W karczmie gdzie byłyśmy Ann pytała kota czy nie chciałby iść na rosół xd wcześniej nastawiała GPS i z tego nastawiania został nam cytat " Sztrasz szuszanę ( Smerfie ). Ten smerf to przez Neila który ma podobny głos do niebieskich przyjaciół haha.
Później zyskałyśmy pół piwa, którego osobiście nie tknęłam bo miałam wstręt alkoholowy.
Kolejny dzień spędziłyśmy w samochodzie, strasznie się nudziłyśmy przez co wymyśliłyśmy Stevena butelkę i rozwiązywałyśmy krzyżówki " po swojemu ", stwierdziłyśmy też że mapa Niemiec demotywuje gdyż jest tam miejscowość Bieber... o.o ( Kto chciałby mieszkać w Bieberze xD ).
Gdy zajechaliśmy do hotelu ja i Annie od razu poszłyśmy do sklepu szukać waniliowej coli, a dzięki temu znalazł się też Jack Daniels z Gingerem i Colą <33 więc wieczór ( po koncercie ) minął nam na świętowaniu urodzin pana Adlera.
Rano musieliśmy już wracać do kraju. Na początku nie mogliśmy wyjechać z parkingu ( cóż, bywa xD ), a później tylko się śmiałyśmy z byle czego np. Z Don Kiciota i z tego że:
" Ozzy napisał tekst ze słowami, ale Slash zawstydził Ozzyego i napisał tekst bez słów "
Zatrzymałyśmy się też w Mc gdzie nabrałyśmy trochę więcej rurek niż było trzeba i z nich zrobiłyśmy jedną długą... rurę? xD ( Zdjęcie na samej górze po lewo. ). Pod koniec drogi coś w samochodzie zaczęło się przepalać i humor się popsuł, ale gdy byliśmy już we Wrocku było ok. Annie została u mnie jeszcze jeden dzień przez co mogłyśmy obejrzeć koncert pana McKagana i dodatki ( polewałyśmy z ich głupoty " buy, buy, do it! get it now! ", ze śliningu z psem i wesołego chińczyka. ) Zyskałyśmy też wino na kolejne świętowanie. Później Ann czytała opowiadanie którego osobiście nie cierpię, a ja poszłam spać. xD
Następnego dnia po obiedzie szybko wyszłyśmy na miasto by znów kupić płyty, colę i po prostu pokręcić się ;p
Pożegnanie było ciężkie jak zawsze, ale co tam! Tylko do 14 lutego! ;* <33

rocking

rocking 2011-02-01

OMG nie! nie! NIE! haha

slashy

slashy 2011-08-27

Ann, jakaś ty zajebista! hahaha <3

dodaj komentarz

kolejne >