Rozstanie z Kajtkiem każdy na swój sposób przeżył. Dla mnie najgorsza była świadomość, że następnego psa nie będzie. Tak mijały dni, miesiące, lata… Aż nastał czas listopadowy, roku nie pamiętam którego. Natomiast pamiętam doskonale, że listopad był wyjątkowo nieprzyjazny. Deszcze, deszcze ze śniegiem, w nocy przymrozki i coraz bardziej zimą w powietrzu pachniało. Przy tej pogodzie, na placu (czworobok o boku około 100 metrów, otoczony trzypiętrowymi blokami) pojawiło się jakieś futerko w błocie umorusane. Ludzie psiakowi jedzenie donosili, jednak żal było patrzeć jak psiak w błocie leży i mokry śnieg na niego pada. Po jakichś dwóch tygodniach, pieska w domu miałam. Został wykąpany, wysuszony, wyczesany i okazał się całkiem ładnym białym PON – em (Polski Owczarek Nizinny).
agapal 2010-07-09
Pięknie to opisałaś !
piękna historia.... wiesz,że ja sobie też nie wyobrażam domu bez psa..
odkąd pamiętam zawsze był jakiś i gdy poszłam " na swoje " też mam psa to już trzeci / pierwszego zabił samochód pod samym blokiem,na moich oczach :( , drugi odszedł ze starości.. była u mnie 18 lat a teraz już 6 rok mam też sunię ze schroniska / zobaczymy czy to już będzie mój ostatni pies - nie zbadane są wyroki boskie.....
nutka 2010-07-09
Masz dobre serce i ładny styl....
Życzę...dnia miłego,
Kwiatów słońcem pachnących,
Przyjaciół kochających,
Radości i śmiechu bez końca.
Dni pełnych pogody i słońca,
Wiatru co w skrzydła powieje,
Uczucia, co daje nadzieję !!!!
bajka1 2010-07-09
Pięknie piszesz Sejeniu, prezentujesz sliczny styl. Meritum natomiast jest bezkonkurencyjne. Zawsze to czułam: jesteś cudnym Człowiekiem. Oboje jesteście śliczni. Pieseczek miał wielkie szczęście; za zycia trafił do raju:)).