jak Wam się to nowe osiedle podoba?
Dojezdzaliśmy szmat świata do głownej drogi z tego miejsca i zabraliśmy gościa na pakę na łebka. Wspominałam o tym, jak często ludzie tak jezdzą- zbici jak sardynki wdychają wszechobecny kurz. Ten nasz też się nawdychał, choć miał komfortowo i jechał z nami ogromny kawał drogi. Napominałam męża, żeby nie szarżował ułańsko i zwolnił choć trochę. Nasz >łebek< mial na koniec włosy całkiem sztywne, ale był niezmiernie zadowolony. Coś nam pokazywał wskazując na zegarek ( pewnie, że tak szybko w domu jeszcze nie był) ale zorientowawszy się, że my >obcy< podziękował i się zmył.