https://www.youtube.com/watch?v=W1EG_4IBzbA
jedna z moich ukochanych ballad wczesnego 19 stulecia w południowych Stanach Zjednoczonych. Historii o tej melodii, jakoż i wersji jej słow jest conajmniej kilkanaście. Osobiście skłaniam się ku przyjęciu opowieści o traperach płynących w dół rzeki Missouri przez ziemie Irokezów. Jeden z nich zakochał się w córce irokeskiego wodza, Shennandoah. Zakochał się z wzajemnością i młodzi pobrali się w świecie, gdzie taki związek najdelikatniej rzecz ujmując- podnosił ludziom brwi;) Jak tam było, kto to wie. Melodia natomiast, zwłaszcza w wykonianiu Sissel jest piękna. Oczywiście istnieją także genialne wersje szanty ( na przykład wersja The Boss'a- Bruce Springsteen'a )
https://www.youtube.com/watch?v=IrkYn5RJ1Zs
I na koniec, jak się domyślam, wersja najbardziej zbliżona temu, co usłyszeć można było w tawernach Południa:
https://www.youtube.com/watch?v=_zWgfzGq5g0
Ciekawa jestem Waszych opinii, która lepsza?
ania30 2017-01-31
mnie sie podoba bardziej ta druga wersja, brzmi bardziej oryginalniej ... nastrojowo , pozdrawiam serdecznie :)
ewjo66 2017-02-01
wszystkie są fajne...ale gdybym miała stopniować to w kolejności takiej jak podałaś czyli najbardziej mi przypadła do gustu wersja Sissel, bo miałam ciarki...a to znak, że dotarło we wszystkie zmysły :-)))
Bruce jest bardziej luzacki i zawsze jego śpiew jest *jakby od niechcenia*...ale fajna...
ostatnia wersja jest spokojna...taka właśnie *do kotleta*...do kufla piwa...śpiewanai w miłej spokojnej atmosferze...słuchając można się nawet *nie słyszeć*...bo jest dobrym tłem....
nooo...to się naprodukowałam :-) buziaki :-)
krycha2 2017-02-01
Zdecydowanie wykonanie Sissel fantastyczne i takie mi odpowiada..Ostanie , śpiewane w tawernach w sam raz jak napisała "ewojo66" do piwka po powrocie z rodeo...
nastka 2017-02-06
Kunszt delikatności !
Cudne foto !!!
Anusiu popieram całkowicie Twoją zaprezentowaną kolejność ...