ukłon w stronę przeszłości

ukłon w stronę przeszłości

Poczytałam troszkę przy okazji wyjazdu o historii Kanady, zwłaszcza zaś jej zachodniej części. Na ile wydarzenia, konflikty i ich rozwiązania poktywają się z tym, co miało miejsce w USA? Łatwo się domyślić, że choć różnice są dość spore- generalna zasada ekspansji i wypierania ludności rdzennej z ich ziem za wszelką cenę była toczka w toczkę taka sama. Jak w Stanach najpierw na zachód pchali się odkrywcy ( bardzo szerokie pojęcie obejmujące prawdziwych geografów, kartografów, gemmologów, botaników, zoologów, etc; do pieniaczy, gości, którym paliło się pod nogami ze względu na popełnione mniejsze i większe czyny karalne, oszustów i kanalie wszelakie.) Po ich powrocie i opowieściach ( publikowanych lub nie) czas bylo na bardziej zorganizowane wyprawy. W Kanadzie olbrzymie tereny północno zachodnie kontrolowane były przez dwie potężne kompanie- Zatoki Hudsona ( brytyjska) i Północno- Zachodnią ( kanadyjską). Eksploatacja tych ziem ( a więc handel z Indianami i Eskomosami, gdzie głownym produktem były skóry zwierząt, wycinka drzew, wydobycie minerałów i kamieni szlachetnych) zaczęła się już w póżnym XVII wieku. Historia Hudson Bay Company jest absolutnie fascynująca- jeśli ktoś chętny- polecam poczytanie na jej temat. Wraz z eksploatacją złóż nastąpiło zakładanie pojedynczych osad oraz punktów skupu skór i tu i ówdzie pojawiły się niewielkie faktorie przygotowujące produkty do dalszej podróży na wschód. Różnica, jaką widzę w tej historii jest taka, że w Kanadzie ekspansja na zachód była bardziej zorganizowana- to pracownicy obu kampanii i ich rodziny przybywali tutaj jako pierwsi osadnicy. W Stanach kto mógł, kto chciał, komu się nie powiodło na wschodzie- pchał się na zachód w bardziej spontaniczny sposób. Jasne, że karawany takich jak na zdjęciu wozów były formą jakiejś tam organizacji, ale nie były one wysyłane i sponsorowane przez "korporacje". Kto oglądał za młodu westerny ( zwłaszcza zaś makaroniarskie) pamięta, że wozy owe w razie ataku Indian ustawiano w kolo, a pionierzy bronili się strzelając zza wozów. Do historii także przeszła tradycja tzw Welcome Wagon ( wozu powitania ). Kiedy ktoś dołączał do kawalkady- kierował swoje pierwsze kroki właśnie tam. Dostawał tam informację gdzie grupa jedzie, kto jest kto, jakie są zasady współżycia ( a nie zapominajmy, że podróże trwały miesiącami!) i garść miłych ploteczek lub mrożących krew w żyłach opowieści co też już się owej grupie przydarzyło. Dwie dekady temu pracowałam dla firmy ( już nie istniejącej) Welcome Wagon- promującej lokalne biznesy, areny kultury i sztuki, szkoły i usługi wszelakie. Ktoś, kto wprowadzał się do nowego domu lub był kompletnie nowy w okolicy dostawał dzięki Welcome Wagon garść informacji co, gdzie, jak i kiedy;o) Była to fajna organizacja, acz, w dzisiejszym świecie komputerów- nie wytrzymała konkurencji. I to tyle w temacie wozów pionierskich

krycha2

krycha2 2017-08-25

No tak...dzisiaj nie ma filmu,w którym by wozów brakowało...Ludzie przemieszczali się z całym dobytkiem lub prowiantem dla innych więc wozy były nieodzowne..Nawet kiedy działała już kolej one nie zostały wyparte przez nią..Świetna opowieść...

mariol7

mariol7 2017-08-26

No, proszę, jakie ciekawe rzeczy tu opisujesz... Przeczytałam jednym tchem! :-)

dodaj komentarz

kolejne >