:)

:)

Trzydzieści z hakiem lat temu moi znajomi, też wtedy studenci z Polski, przyjechali na wakacje zarobić trochę pieniędzy i pozwiedzać Amerykę. Pracowali w hotelu w popularnym nadoceanicznym kurorcie, którego właściciel na koniec ich zatrudnienia sprezentował im bardzo do tego podobny samochód. Wyglądało toto jak siedem nieszczęść ( znacznie gorzej niż ten), ale mechanicznie było zdrowe. Chłopaki ochrzcili swoją nową maszynę Frankenstein;) Co ciekawe, żeby dokonać transferu tytułu własności lepiej było napisać, że samochód został sprzedany za $1.00, od której to kwoty podatek wynosił sześć centów. Gdyby była to darowizna- opłata byłaby około $200.00. Pamiętam ten mały detal po tylu latach, bo zdziwiło mnie to bardzo. Kumple podziękowali Joe, spakowali manatki i dojechali Frankensteinem aż do Kalifornii, zwiedzając rzecz jasna wszystko co się dało po drodze, i wrócili do Bostonu. A potem na lotnisko, gdzie zaparkowali Frankensteina ostatni raz i polecieli do Polski. To była niesamowita wyprawa, o której usłyszałam na imprezce pożegnalnej, gdzie też ja byłam, miód i wino piłam ;) A biedny Frankenstein? Zwieźli go pewnie na złomowisko, gdzie mógł się pochwalić tą ostatnią, szaloną przygodą.
PS. Przypomniało mi się właśnie, że przed ich wyjazdem pożyczyłam jednemu z nich śpiwór, jak się okazało na "wieczne oddanie". Może i on udał się z Frankenstein'em w ostatnią drogę? :)

krycha2

krycha2 2022-11-07

Ciekawa historyjka...Polak potrafi ...wszystko i wszędzie...

astra40

astra40 2022-11-08

Niesamowita historia:) Wspaniałe wspomnienia:)

dodaj komentarz

kolejne >