Zaraz Lara też skończy cztery lata, zaraz po niej Mikuś... Zatem nuda, panie, nuda... Tylko by spały, żarły i znowu spały... Ech...
Już nie muszę wyciągać za nogi rudego kocięcia z sedesu... Małe łaciate już nie jest kieszonkowym miaukunem... Bure szylkretowe już nie chowa się po kątach ze strachu przed WSZYSTKIM i nie trzeba tulić i zapewniać, że wszytko jest ok... Srebrne kocię pozostało już tylko w moim serduchu... Czarny podrostek się wykurował i już nie potrzebuje dokarmiania BYNAJMNIEJ...
Po kilku stłuczonych szklankach i talerzach, zeżartych kwiatach doniczkowych, podrapanym fotelu, podartych firanach, rozmazanym na podłodze tłuszczu po skradzionych kurczakach z patelni, modliłam się o to, żeby one w końcu wyrosły i spoważniały. A gdy ten moment nadszedł, trochę mi nieswojo, przyznaję...
(Co nie znaczy, że rudej masakry nadal nie wyciągam z sedesu – to koto-pies i uwielbia popijać z ludzkiego wychodka, korzystając z chwili mojej nieuwagi, ale przy jego aktualnych gabarytach przynajmniej nie obawiam się już, że pochłonie go otchłań rury ściekowej, rozumiecie...)
Wydoroślało mi towarzystwo.
Czas leci na łeb na szyję. I trochę mnie to przeraża. Do tej pory mam przed oczami moje dwa 8-tygodniowe kapciochy – złotego i srebrnego – które bezpardonowo wspinają mi się po nogach, gdy przygotowuję kolację...
dodane na fotoforum:
tuniax 2013-12-02
One są najukochańsze na świecie, bez dwóch zdań. Nie chodzi o to, że kochańsze były jako kocięta... W żadnym wypadku! To teraz piękne dojrzałe koty, które kocham z wzajemnością.
Chciałam tylko wyznać, że przeraża mnie upływ czasu, tak szybko leci....
paqui 2013-12-02
Powiem Wam, że ja zdecydowanie wolę dorosłe koty. Więcej do przytulania, więcej ciepełka, stabilniejszy charakter... Teraz np. siedzę sobie, Czesiunia mi śpi na podudziach i stopach, grzeje przy tym sympatycznie i jest nam bardzo dobrze. Jednak Ryśkowi do wydoroślenia sporo jeszcze brakuje. Fajnie jest, tak jak jest, ale tęsknię za tym czasami, głównie ze względu na Czesię, bo ze względu na 5 i 1/2 roku róznicu wieku Rysiowi zabawy w głowie a Czesia jest już stateczną, sześcioletnią damą. Kończę już, bo Rychu przytargał mi swojego zaślinionego misia i prosi o zabawę w aportowanie :)
stachs7 2013-12-03
Wszystko ma swoje wady i zalety.Łatka ma cztery lata,fajna ,spokojna kicia,przewidywalna.Troll to dopiero ma kauczukozę...Dzisiaj o 3 w nocy latał po ścianach,co chwilę coś się przewróciło,walnęło o podłogę.Przy okazji wysadził z doniczki paprotkę,tak,że dzień mi się nieźle zaczął.Kociaki na wybrzeżu, pozdrawiam was,trzymajcie się.
chilu 2013-12-03
To jest paskudnie na tym swiecie urzadzone, ze nasze pupile zyja o wiele krocej niz my :o(
Powiedz skad to przeswiadczenie u kotolubnych (spotykam nie pierwszy raz), ze pies pije wode z WC, tarza sie w smieciach i tym podobne? Zaden moj ani mi znajomy tego nie robil.....
tuniax 2013-12-03
zabuell: A i owszem, z reguły o 4 nad ranem... ;)
chilu: Jestem zarówno kocio-, jak i psolubna. A opieram się na doświadczeniach własnych. Jeden z moich psów uwielbiał chłeptać z sedesu. Co do tarzania się w śmieciach... Akurat żaden tego nie robił, za to... zawsze to powtarzam: komu pies nie wytarzał się w zdechłej rybie w deszczowy dzień, ten życia nie zna... ;)
chilu 2013-12-03
Lubie Ciebie, Twoje kociambry i opowiastki o nich i moim niespelnioonym marzeniem jest miec do kompletu kota ale czy zadalas sobie wtedy pytanie dlaczego ten pies chleptal z sedesu - to nie jest normalne zachowanie.
No dobra, niech bedzie. Przyjmuje do wiadomosci, ze w 52 roku zycia, po 30 latach z psami nie znam zycia. Wyjatek potwierdza regule ;=)
tuniax 2013-12-03
Szczerze, nie zastanawiałam się - zawsze miał w zasięgu miskę z wodą, ja miałam 7 lat i był to mój pierwszy ukochany pies, który robił wiele innych dziwnych rzeczy. Dziś, mając już pewną skalę porównawczą, przyznaję, że nie jest to standardowe zachowanie psa.
"Nieznajomości życia" zazdroszczę - doznania węchowe zaszłości zachowałam w pamięci po dziś dzień... ;)
paqui 2013-12-03
Napiszę na pocieszenie, że mój Rysio też czasami próbuje się delektować eau de toilette, niestety - w tym dosłownym sensie. Zamykanie klapy radykalnie rozwiązuje problem.
bourget 2013-12-04
ten psi pociag do tarzania sie w smierdzacych rzeczach ma bardzo proste wytlumaczenie - zabijaja w ten sposob wlasny zapach...mysliwskie psy wola pachniec jak zdechla ryba np, logiczne nieprawdaz?
Tyle, ze ludzie juz tak ingeruja w psie zycie, ze chyba niektore zapomnialy, co to znaczy byc psem...w koncu znam takie, co pachna tylko perfumkami panci :)
chilu 2013-12-04
tuniax - nie chce u Ciebie tej dyskusji prowadzic, jak napisalam, lubie Was i chetnie przezywam Wasze radosci jak i troski ale to co pisze bourget jest po prostu nieprawdziwe i wyssane z jakiegos tam *pazura*
Dlaczego wlasciwie zywiony i chowany pies ma *zabijac wlasny zapach*i tarzac sie w zdechlych rybach? Pyta wlascicielka nie juz pierwszego mysliwskiego psa, ktory nie pachnie Chloe (moje ulubione perfumy) i jest zwykle kapany tylko po cieczce? A te psy w ktorych zycie ludzie ingeruja to oczywiscie hordy bezpanskich zwierzat w USA???
chilu 2013-12-04
Zeby nie zgubic wlasciwego tematu. One zyja 4 razy krocej niz my. I dlatego zawsze mysle - kochac miziac i dogadzac poki sa. A jak odejda to trzymac w sercu i pamieci. Moje psie malpisko ma 4,5 roku i tez nie wiem kiedy to sie stalo.......