Ptaki z płócien Tycjana
Wspiąć się dziś na szklaną górę w błękicie,
tam ptaki fruwają... te z płócien Tycjana,
co je kolorem rozrzucił w przestrzeni,
a teraz je liczę... taka zakochana!
Zbiorę barwę z tych piór, co je pogubiły,
pomieszam pastele, by nimi malować
obrazy o tobie, co mi się przyśniły,
kiedy byłeś ze mną i chciałeś całować!
Kiedy mi już wyschną małe miniaturki,
dotykiem i słowem ożywię zdarzenia,
zapiszę je w wierszu swym zielonym piórkiem
nadzieją spotkania, takiego z uśpienia!
I magicznym gestem pobudzę do życia,
uśmiechem oprawię ten czarowny temat.
Tak będzie mój miły, dziś ci to zaręczam,
zatańczymy na szczycie, choć nas jeszcze nie ma!
Skoro już tak razem w tej zgodnej harmonii,
pójdziemy za rękę w te nasze błękity
przed ptakami Tycjana się szczerze pokłonić,
bo zawiodły nas kiedyś pod niebiańskie szczyty.
Bliźniak