Chciałem odszukać grób R. Kanenberga na pabianickim cmentarzu ewangelickim. W kancelarii pokazano mi jedynie stary wpis. Sam grób jest dawno zlikwidowany.
A przecież pogrzeb był bardzo uroczysty, w dniu 30 maja dwukonnym karawanem przewieziono trumnę głównymi ulicami do kaplicy ewangelickiej, gdzie przy trumnie warty zaciągnęło wojsko, organizacje strzeleckie i sportowe. Wieczorem mowę nad trumną wygłosił pastor Juliusz Horn, a w chwili składania jej do grobu w całym mieście zawyły fabryczne syreny.
Zabójca w pierwszej instancji usłyszał wyrok dożywocia, zmniejszony w drugiej na 10 lat. Z tego odsiedział lat 4, bo wybuchła wojna. Okupację spędził na Ukrainie, po wojnie powrócił do Pabianic. Skończył życie w Domu Opieki Społecznej w 1994 r.