Ale historia emocjonująca.
Parafrazując mogłoby być: szpital w czasie zarazy.
Zaraza gdzie indziej, szpital czuwa: strażnik, sprawdzanie konieczności zjawienia się interesanta, pomiar temperatury, przejście do rejestracji wytyczonymi ścieżkami.
Jak już przez to przebrniesz,nie zabłądzisz w korytarzach i windach, przeżyjesz szok pustych teraz przestrzeni i zostaniesz wpuszczony na oddział, to czujesz się jak panisko.Czyściutko,cichutko, pacjentów brak, personel życzliwie cię traktuje, do odpoczynku przed niewielkim zabiegiem daje łóżko i kitelek.
Medyczny, roboczy, jakiś papierowy. Zmarzłam w nim , ale tak mi się cała procedura w nietypowych warunkach spodobała, że obdarzyłam go uczuciem i prawie chciałam zabrać do domu.Panie pielęgniarki wyśmiały pomysł, więc tylko fotkę na pamiątkę zrobiłam.
Marquez miał "Miłość w czasach zarazy", ja swoją biopsję w czasach zarazy, z trudem w tym terminie wywalczoną.
jairena 2020-03-23
- najpierw trzęsienie ziemi a potem...
jairena 2020-03-23
- ... a potem bardzo dobra wiadomość !
orioli 2020-03-23
Brzmi nie najgorzej, jeśli tak wygląda obecnie funkcjonowanie szpitala. Podziwiam, Wyderko, Twoje poczucie humoru.
styna48 2020-03-23
To miałaś przeżycie, świetnie opisane z poczuciem humoru i mam nadzieję że szczęśliwie zakończone.
wojci65 2020-03-23
Nie pozostaje mi nic innego jak zaprezentować moje doświadczenia w czasach zarazy, a konkretnie...
w kolejce do apteki. Kolejka wyglądała tak jak teraz wyglądają kolejki: kilka osób rozproszonych na chodniku, usiłujących utrzymać zalecaną odległość. Nikt nie kichał ani nie kaszlał, ale każdy trzymał w pogotowiu odpowiednio zgięty łokieć, na wszelki wypadek. Nawet miałem przez chwilę ochotę prowokacyjnie kichnąć, ale odrzuciłem tę myśl, bojąc się, że ktoś bardziej wrażliwy może paść tam na miejscu, bez pomocy wirusa. Jeszcze bardziej bałem się wykluczenia ze społeczności kolejkowej przez aktywistów krucjaty antywirusowej, szczególnie jedna pani co chwila pomrukiwała: niech pan/pani się do mnie nie zbliża, choć najbliższy współstacz oddalony był o co najmniej 5 m.
A stałem w ważnej sprawie: miałem zakupić smarowidło ketonal oraz opokan tabletki, to jest remedia najbardziej właściwe dla uzdrowienia M. Przynajmniej tak twierdzi Mamina doktor pierwszego kontaktu, u której byłem na konsult...
wojci65 2020-03-23
No i ciąg dalszy:
, u której byłem na konsultacji. Jak jej dostąpiłem do tej pory nie mogę wyjść z podziwu! Gdym przybył, okazało się że nikogo w przychodni nie ma. Bo i kto miałby być skoro przychodnia zamknięta, wejść można tylko do przedsionka. Groźnych komunikatów całe mnóstwo, zanim zdążyłem się zapoznać, pojawiła się rejestratorka i przez uchylone drzwi wypytała o co chodzi. Po kilku jej kursach do gabinetu i do mnie stojącego wciąż za drzwiami, rzekła: pani doktor do Pana wyjdzie. Oczywiście nie wyszła tylko podeszła i przez uchylone drzwi udzieliła cennych rad i nawet wystawiła receptę. W międzyczasie kilka osób chyba zachęconych moim powodzeniem zajęło strategiczne miejsca na podejściu do przychodni, oczywiście zachowując odpowiednio rozśrodkowane pozycje. Wogóle stwierdzić można, że społeczność zachowuje się bardzo odpowiedzialnie wbrew opiniom o powszechnym warcholstwie. Nawet radykalnie zmniejszyła się ilość małpek poniewierających się wokół sklepu permanentnie otwartego.
wydra73 2020-03-23
re. Wojci Widzisz, jak miło w czasach zarazy- człowiek się inaczej integruje, cieszy z byle czego, normalnie należnego a teraz bezcennego. To masz jeszcze przepis na maseczkę.
http://www.facebook.com/martina.roubkova/videos/3368862569795574/?fref=mentions
halb09 2020-03-24
Bardzo inspirujący przepis na maseczkę:) Podglądnęłam i humor mi się poprawił:) Pozostaną nam różne wspomnienia z tego okresu.