Tym razem wybrałyśmy się w Tatry. Noclegi zaklepane pół roku wcześniej i bez względu na pogodę przyjechałyśmy do Zakopanego w umówionym terminie. Pierwszy dzień przywitał nas deszczem, zostawiłyśmy torby w schronisku Szarotka i ruszyłyśmy w góry do schroniska Murowaniec na Hali Gąsienicowej, by spędzić tam dwie noce. Przy padającym deszczu doszłyśmy jedynie do schroniska. Padało cały dzień i całą noc. O piątej rano na szczęście przestało padać i mogliśmy wyruszyć na szlak w kierunku Granatów (kawałek Orlej Perci). Po dojściu do Czarnego Stawu okazało się, że szlak jest zalany i niestety trzeba było ściągnąć buty i aby iść dalej trzeba zanurzyć nogi w zimnej wodzie do kolan. W tym dniu było zimno i mglisto, kamienie mokre, więc musiałyśmy być bardzo ostrożne. Szlak prowadził ostro w górę, ale przy takiej pogodzie nie odczuwa się zmęczenia i to jest jeden plus. We mgle przeszłyśmy Granaty w tę i z powrotem, gdyż szlakiem, którym miałyśmy wracać rozlał się wartki potok.
Trzeci dzień obudził nas słoneczkiem. Pierwsze zwróciłyśmy się w stronę Karbu, potem na Kościelec, który miałyśmy zrobić w pierwszym dniu, następnie weszłyśmy na Kasprowy Wierch, a z niego przez Goryczkowe Czuby do Hali Kondratowej, by dojść do Kuźnic.
W czwartym dniu rano wsiadłyśmy do busa, by dojechać do Doliny Kościeliskiej. Dochodzimy do schroniska Ornak zjadamy szarlotkę, wypijamy herbatę dodając sobie trochę paliwa i ruszamy w stronę Ornaku. Szlak na początku jest łagodny, potem już tylko ostro w górę po kamiennych schodach. Tym razem zmęczenie daje o sobie znać. z krótkimi przerwami dotarłyśmy na rozległy szczyt podziwiając piękne widoki.
W ostatni dzień odwiedziłyśmy Dolinę Chochołowską. Pierwsze co zrobiłyśmy, to wypożyczyłyśmy rowery. Nimi miałyśmy dojechać do samego schroniska cały czas pod górę. Tak nas nogi rozbolały, że ledwo nimi dojechałyśmy.Od schroniska weszłyśmy na szlak prowadzący na szczyt Grzesia. Z początku świeciło słońce potem zaczął padać lekko deszcz, a w oddali słychać było burzę. Szłyśmy nasłuchując, czy zbliża się w naszą stronę. Zagrzmiało jeszcze parę razy, a potem ucichło. Na szczycie silny wiatr, niebo zakryte chmurami. Kilka pstryknięć aparatem i szybko zawinęłyśmy się w drogę powrotną do schroniska.
Odpoczynek przy obiedzie, wsiadamy na rowery i bez pedałowania docieramy do punktu wypożyczalni zostawiając 40 zł za rower.
Po przyjechaniu do Zakopanego miałyśmy jeszcze dużo czasu do odjazdu naszego autobusu, więc wybrałyśmy się jeszcze na Gubałówkę, by zobaczyć panoramę Tatr, a właściwie zobaczyć Granaty, na których byłyśmy, a nie widziałyśmy.
Zakopane pożegnało nas deszczem i burzą.
Wróciłyśmy bardzo zadowolone,mimo wszystko plan został wykonany.
halb09 2020-07-06
Potoki rwące. Trzeba bardzo uważać.....Można powiedzieć, że wyprawa w ekstremalnych warunkach....
hled45 2020-07-06
Basiu lubisz wyzwania i trudne szlaki. Super udokumentowałaś swój pobyt w górach w tak niedogodnej aurze pogodowej.Wszystkie fotki zachwycają.Pozdrawiam serdecznie i życzę realizacji dalszych planów.
orioli 2020-07-06
Z ogromną przyjemnością powędruję z Tobą moimi ulubionymi ścieżkami, tym bardziej że w tym roku nie pojadę w Tatry.
Rowerami to jednak można pojechać tylko w Dolinę Chochołowską, chyba że się coś zmieniło.
mousik 2020-07-06
podziwiam !
lubię wyzwania, ale tylu przeciwności naraz to chyba bym nie ugryzła ;-D
ewik57 2020-07-06
Podziwiam!
Nigdy nie zmierzyłam się z taką trasą w ciągu jednego pobytu w niezbyt sprzyjających warunkach.
halka 2020-07-07
Cóż Basiu,ja mogę Ci tylko pozazdrościć kondycji bo z opisu wygląda,że łatwo nie było.A teraz wirtualnie wyruszam w trasę,którą pokonywałaś.
andrej5 2020-07-07
pozdrawiam Basiu ,wspaniale Wypoczywasz smiałe Wyzwania sobie stawiasz ,piekny widok
aveja 2020-07-11
Czyli wycieczka z przygodami przy niesprzyjajacej pogodzie. Podziwiam Twoj upor i kondycje! :)