Legenda głosi, że pewnego roku na skutek powodzi lub, jak mówią inne wersje legendy, klątwy rzuconej przez wygnaną z miasta żebraczkę, Toruń nawiedziła istna plaga żab. Płazy były dla miasta na tyle uciążliwe, że burmistrz wyznaczył pokaźną sumę pieniędzy oraz rękę swojej córki jako nagrodę dla tego, kto pozbędzie się z miasta żab. Udało się to dopiero flisakowi, znanemu niekiedy pod imieniem Iwo, który sprawił, że wszystkie żaby zasłuchane w jego grę na skrzypcach zebrały się przy nim, a następnie wyszły przez Bramę Chełmińską aż na teren obecnej dzielnicy Mokre. Tam flisak przestał grać, a żaby pozostały na podmokłych terenach Mokrego
dodane na fotoforum: