Dzisiaj znowu inna. Spokojna, z miękką falą włosów na karku i spienioną kawą.
Pisałam kiedyś te słowa, przy okazji sesji z Klaudyną, jednak wtórność tego nieco sloganowego hasła jest potężna - tak do krwi prawdziwe, a przy tym zalatujące banałem.
Jeszcze tylko parę ostatnich zaliczeń, kilka recenzji do napisanie i trochę zdjęć i sio, Inuś, nad Solinę! Potem już tylko godziny do Yapy. Dzieje się - ja zaś usiądę i popatrzę, dobrze? :-)