Czego bym nie napisała - cieszę się. Mózg po wstrząśnieniu doszedł do siebie na tyle, że jestem w stanie skończyć wypowiedzianą myśl, intensywne bieganie dozwolone od soboty (sic!), a akredytacja została potwierdzona, tak jak wolny wtorek, który spędzę na konferencji prasowej.
To będzie trudny miesiąc - żadnych wyjść, żadnych imprez, zdjęć czy spontanów. Musiałam przesunąć Beskidy, na zaliczeniu ostatniego semestru chyba jednak bardziej mi zależy. Mogę też prawie swobodnie poruszać ręką, a szansa, że zaliczę w/w semestr jest spora, o ile poważnie potraktuję siebie i studia.
(Bez fotoszopa!) ;-)
Tak więc - pomimo chęci do rozwijania tego projektu, na miesiąc: ciao. Uroczyście obiecuję, że następną fotką będzie panorama z Rycerzowej, z niebieskiego szlaku, z opisem pełnym doniosłych słów i marzeń o wakacjach w Paryżu.