rano było fajnie po wczorajszej burzy ale już w południe masakra a setery nie wiadomo gdzie :((((((
pojechaliśmy w końcu samochodem i spotkaliśmy je w naszej drugiej alejce topolowej .....a jak się cieszyły ze w końcu nas znalazły !!!!
wczoraj było nas :9 dorosłych osób, 3 dzieci, 3 psy, 5 kotów !!!!!
chyba dla Zarci to był już za duży stres i namówiła Setka na dłuuuuuuugi spacer z postanowiemiem powrotu jak w domu będzie lużniej :))))))
teresa9 2013-08-04
Poszły "w długą"? Współczuję Ci nerw, ale dobrze, że się znalazły. Wiele lat temu młodziutki Agat z niewiele starszym Borysem zginęły nam na kilka godzin w lasku. Większe słowo, niż lasek, ale one miały wtedy taką "fazę", że do któregoś momentu były grzeczne jak baranki, a gdy tylko straciły kontakt wzrokowy z państwem - wpadały w "Trójkąt Bermudzki". Nie widziały, nie słyszały, tylko pędziły kilometrami przed siebie. Wtedy odchodziłyśmy z siostrą od zmysłów. Latałyśmy jak te głupie po lasku, drąc się wniebogłosy, a te czorty opamiętały się pod sąsiednią wsią i środkiem szosy cwałowały do domu. Dobrze, że to nie jest taka ruchliwa droga. Od tamtej pory na spacerach były spuszczane ze smyczy "symultanicznie". Dopiero, gdy Borys się zestarzał, Agat spoważniał, a Sabcia nigdy nie uciekała - mogły wszystkie jednocześnie biegać bez smycz.
jatola 2013-08-04
Wrocily same w Wasze miejsce. ? Upały i u nas dokazują , ale co gorsza bez deszczu - susza straszna, całe wieczory podlewam;(. Wnuczęta macie śliczne. Ogród magiczny. Zwierzyniec mega duży:):):). Pozdrawiam
razdwa3 2013-08-04
To rzeczywiście psy mogły nie wytrzymac takiego zagęszczenia :)
harutki 2013-08-05
o matulu, jaki stres! Całe szczęście, że się znalazły...
romta63 2013-08-05
To mieliście zmartwienie:(Szczęście ,że się znalazły,też to przeżyliśmy ,wiem jaki to stres.