MOGLI PRZYNAJMNIEJ UDAWAĆ, ŻE UMIERAJĄ...
1/3
"MĘCZENNICY".
Wszelkie działania Kaczyńskiego oraz czołowych polityków PIS stały się tak przewidywalne, bezmyślne, durne i tak żałośnie prostackie, że aż wprawia mnie to w zdumienie. Przez wiele lat, nawet gdy PIS święciło swoje największe triumfy polityczno-wyborcze krytykowałem i wyszydzałem ich impotencję intelektualną, toporność oraz nieudacznictwo, ale w ostatnim okresie przechodzą sami siebie.
Od przegranych wyborów minęły 3 miesiące, a oni nadal zachowują się tak, jakby to wczoraj spadł im na łby meteoryt. I jakby nadal nie wiedzieli, co się stało i na jakim świecie żyją. W dodatku PIS nadal popełnia fatalne błędy i to w sytuacjach, kiedy okoliczności i działania rządu wcale nie wymuszają na nich popełniania kolejnych błędów. Widać to jak w soczewce na przykładzie choćby tej całej awantury wokół ułaskawienia i zwolnienia z więzienia Kamińskiego oraz Wąsika.
Choć wydawało się, że PIS, w wyniku splotu dość szczęśliwych dla nich okoliczności, zdołało w końcu wyrwać się z chaosu oraz marazmu, przejść do ofensywy i że ma same dobre wyjścia z tej sytuacji, to dali jednak radę znów wszystko spie*dolić. Zawiodło wszystko, poczynając od braku planu, współpracy oraz synchronizacji działań "główki prącia Prezesa" i Nowogrodzkiej, a na bezmyślnym zachowaniu Kamińskiego i Wąsika kończąc.
Szlag trafił cały propagandowy efekt tych wielodniowych protestów pod więzieniami i już stworzony MIT dwóch prześladowanych przez reżim Tuska "więźniów politycznych", czy może raczej dwóch szlachetnych rycerzy toczących heroiczny bój o wolność i demokrację.
Plan był prosty - nie pozwolić, by Kamiński i Wąsik trafili do pierdla.
Ale gdy już do niego trafili, to priorytetem dla PIS stało się to, by jak najdłużej w nim przebywali. Kaczyńskiemu wcale nie chodziło o to, by dwaj kryminaliści zbyt szybko wyszli na wolność. Mieli jeszcze w więzieniu poudawać męczenników przez jakiś czas, bo to ewidentnie sprzyjało mobilizacji twardego elektoratu partii. No i umożliwiało ciągłe atakowanie nowej władzy. A jeszcze gdyby któremuś z nich przytrafiło się w więzieniu coś nieszczęśliwego (np. jakiś zawał lub udar), to Prezes pewnie by się upili z radości.
Ale chyba "główka prącia Prezesa" przestraszył się informacji o dramatycznie pogarszającym się stanie zdrowia dwóch skazańców, no i nie wytrzymał ciśnienia.
„Pomógł” mu w tym wydatnie Adam Bodnar, który dość szybko przesłał do Pałacu swoje negatywne stanowisko w sprawie zwolnienia z więzienia "męczenników" i zmusił tym samym "główkę prącia Prezesa" do szybkiego działania. Plan Kaczyńskiego powiódł się więc tylko częściowo.
ZMARTWYCHWSTANIE
Ale skoro już „męczennicy” przestali być męczennikami tak szybko, to trzeba było przynajmniej podtrzymywać przez jakiś czas ten mit o ich heroizmie, męczeństwie i poświęceniu...
Skoro media prawicowe robiły przez kilka dni taką wrzawę wokół dramatycznie pogarszającego się stanu ich zdrowia, to trzeba było im ten stan zdrowia na pokaz trochę pogorszyć lub choćby ucharakteryzować ich przed wyjściem z pierdla! Kamińskiego najlepiej było wynieść z celi na noszach, obok których szłaby rozpaczająca małżonka, oczywiście w stroju żałobnym. A Wąsik dużo lepiej wyglądałby z wybitymi kilkoma zębami i siniakami na facjacie.
Tymczasem obaj ci niby będący na granicy życia i śmierci „więźniowie polityczni” po wyjściu tryskali zdrowiem i humorem. Wąsik był chyba nawet bardziej rozradowany i rumiany niż zwykle, a Kamiński może i wyglądał na nieco sfatygowanego, ale zamiast zemdleć w „tłumie” wiwatujących sympatyków PIS, on już chwilę po wyjściu zaczął się odgrażać Tuskowi i Hołowni.
cd pod następną fotką