ROLNICZE MITY, KŁAMSTWA I ABSURDY…
2/3
ZIELONY ŁAD
Rolnicy w czambuł odrzucają wszystkie zapisy unijnego Zielonego Ładu. Także takie, których wprowadzenie ma służyć produkcji znacznie zdrowszej żywności!
W rzeczywistości więc rolnicy paraliżują ostatnio cały kraj domagając się m.in. pozwolenia na produkowanie bardziej skażonej żywności, a nie zdrowszej!
Protestują również przeciwko tym zapisom Zielonego Ładu, które mają zwiększyć ochronę naszego klimatu i środowiska oraz ograniczyć zużycie zasobów wody, które mają przeciwdziałać efektom ocieplenia klimatu i jałowienia gleb.
Dziś rolnicy mają głęboko w dupie ocieplenie klimatu, środowisko i zasoby wody, ale za kilka miesięcy, gdy wiele regionów znów dotknie susza, pierwsi będą ustawiać się w kolejkach po rekompensaty od państwa za zniszczone przez suszę plony!
I nie będą już wtedy pamiętać (lub będą udawać, że nie pamiętają), że dopiero co żądali wyrzucenia do kosza wszelkich proekologicznych i zapobiegających efektom ocieplenia klimatu zapisów Zielonego Ładu.
MIECZ OBOSIECZNY
Protestujący rolnicy od tygodni szantażują i rząd Donalda Tuska, i nas wszystkich.
Jednym z ich najważniejszych żądań było nie tylko wstrzymanie importu płodów rolnych z Ukrainy, ale nawet zablokowanie tranzytu ukraińskich płodów rolnych przez Polskę do innych państw.
I wygląda na to, że w środę wymusili takie działania, bo odpowiednie zapisy znalazły się w "uzgodnieniach", jakie minister Siekierski podpisał z przedstawicielami części protestujących rolników.
Co z tym "pasztetem" zrobi premier Tusk, od którego zależy zamknięcie naszej granicy - nie wiadomo.
Wiadomo natomiast, jakby się taki zakaz importu i tranzytu miał do tak często przez nas deklarowanego braterstwa i solidarności z walczącą z Putinem Ukrainą. Byłby jak wbicie jej noża w plecy... Inaczej tego ocenić się nie da.
I wcale bym się nie zdziwił, gdyby, jeśli taka decyzja zapadnie, Putin natychmiast odznaczył orderami za wybitne zasługi dla Federacji Rosyjskiej wszystkich liderów rolniczych protestów.
I dołożył im dożywotnie pensje wypłacane z budżetu Kremla.
Ale abstrahując już od wyrazów wdzięczności Putina chcę zwrócić uwagę na pewien "drobiazg".
Wprowadzenie całkowitego embarga na ukraińskie produkty rolne i zablokowanie ich tranzytu spowodowałoby niemal natychmiastowe wprowadzenie analogicznego zakazu wwozu wielu naszych towarów do Ukrainy. Jest to oczywiste.
Wartość naszego eksportu do Ukrainy w 2023 r. to niemal
52 mld zł, zaś wartość naszego importu, stamtąd to zaledwie
20 mld zł!
Z żadnym innym państwem nie mamy tak rewelacyjnej dla nas wymiany handlowej. Więc jakbyśmy nie liczyli i jak duże by nie były te ograniczenia, to my na tym stracimy znacznie więcej niż Kijów. O stratach wizerunkowych już nawet nie wspominam.
Np. Hiszpanie i Włosi będą nam cholernie wdzięczni za zablokowanie dostaw zakupionych przez nich milionów ton ukraińskiego zboża. Ale nasi kochani rolnicy będą zachwyceni. Jednak nasi eksporterzy już nieszczególnie.
Stracimy zresztą wszyscy, nie tylko eksporterzy towarów do Ukrainy. Będą również tacy eksporterzy, którzy dzięki rolnikom zbankrutują! I żeby było śmieszniej będą to głównie… także rolnicy!
Jedni rolnicy, walcząc o swoje interesy, wykończą innych rolników i nie będą się tym wcale przejmować.
Przede wszystkim nastąpi prawdziwa katastrofa na rynku produkcji mleka i przetworów mlecznych. Z tego, co pamiętam, ok. 17% całej naszej „mlecznej” produkcji trafia właśnie do Ukrainy. To 3% naszego eksportu w ogóle!
I to się skończy jak nożem uciął.
Hodowcy bydła mlecznego i zakłady mleczarskie nie przebranżowią się przecież, nie znajdą również szybko zastępczych rynków zbytu dla swoich produktów. Bo niby gdzie mieliby je znaleźć, skoro cały kierunek wschodni będzie wyłączony z gry, rynki zachodnie są już od dawna zajęte, a południe Europy samo jest wielkim eksporterem mleka i jego pochodnych.
cd pod następną fotką