Z reguły pasztet piekłam. Tyle , że ostatnio staje się to po prostu nie racjonalne .Jakoś nie bardzo wyobrażam sobie pieczenie 30 dag pasztetu ( a tyle było by mi potrzebne). Mrozić pasztetu nie lubię ( to znaczy mroziłam -ale to był pasztet mało dietetyczny - takiemu przemrożenie nie szkodziło ). No i tak już się porobiło, że nie pamiętam kiedy ostatnio robiłam pasztet. Obierałam mięso wyjęte z rosołu ( kurczak i indyk) .Odłożyłam większe kawałki na II Danie ( w jakiś sos) . Drobne miały iść jak zwykle do zmielenia na farsz do pierogów itp.
Przypomniałam sobie , że mam zamrożone kilka wątróbek- czemu by więc nie zrobić delikatnego paszteciku ugotowanego na parze ?
Przepis na blogu ,, Buniabaje w kuchni,,
https://kuchniababcigramolki-buni.blogspot.com/2014/01/porosoowy-pasztecik-gotowany-na-parze.html
dodane na fotoforum:
yanisia 2014-01-13
Super:) pasztecik jak się patrzy....i nie dodajesz bułki tartej ani grama? a trzyma się i plasterki równiuśkie takie:)Pozdrawiam.
bunia 2014-01-13
yanisia- nigdy do pasztetu nie dodawałam bułki - wszystko zależy od tego jak miałko jest zmielone mięso i żeby było odpowiednio tłuszczu i jajek - jajka ścinają mase , a tłuszcz zastygając powoduje że potem się nie kruszy .