[20168181]

Środa plus – minus 6.00 Budzik. Jeszcze chwile, nastawie drzemkę. Obok leży Patryk. O fuu. Czuje makijaż na swoich oczach. No tak w końcu zasnęłam wczoraj w ubraniu . Tak jak stałam Nie lubię nie zmywać makijażu na noc, ale wczoraj byłam tak zmęczona, że mając do wyboru pójść godzinę później spać, kąpiąc się przy tym, rozbierając i tak dalej ale spać krócej i nie być wyspaną do szkoły (‘na UCZELNIE!!! Na uczelnie, a nie do szkoły, naucz się wreszcie!’ – tak prawdopodobnie powiedziałby mi Krzysztof mój sąsiad spod 32. gdyby to usłyszał) a ogarnąć się dopiero rano, spać dłużej i być fajną, to wybrałam to drugie. Ciągle myślę o mojej wczorajszej rozmowie z bratem .Nie wierze, że w ogóle miała ona miejsce. Śmieszne. Obserwujemy świat, patrzymy na ludzi. Kiedy coś nam się spodoba w ich życiu – zazdrościmy. Też tak byśmy chcieli. Ale byłoby fajnie. I nagle. Niewiadomo kiedy, okazuje się, że to czego tak bardzo pragnęliśmy od zawsze było obok. Masakra. Prawda zawsze wyjdzie na jaw. Nigdy nie będziemy znali nikogo do końca. Życie jest niesamowite. Ale w ogóle, ostatnio doszłam do wniosku, że chyba nie chcę gdybać i mówić, że chciałabym, żeby coś było inaczej niż jest w rzeczywistości. Bo po paru takich sytuacjach, które mi się sprawdziły wcale nie wyszłam najlepiej i to co wydawało mi się takie super, wcale takie nie było. Więc jest jak jest i tak ma być. Może Bóg ma dla nas czasem lepszy plan niż my sami? Jestem z siebie dumna. Wczoraj powiedziałam inteligentnie coś chamskiego do Ani. Normalnie bym tak nie zrobiła. Nie umiem być naprawdę chamska. Mam trochę chamskie poczucie humoru ale to nikomu nie uwłacza. Bo kto mnie zna to wie, że żartuje. A kto mnie nie zna, temu tłumacze, żeby nie było. Ale dla niej chciałam taka być. Bo sobie zasłużyła. Naprawdę. Nie lubię dziewczyn.