Kuchnia
Już dawno nie siedzieliśmy w tyle osób razem i nie rozmawialiśmy.Było miło.Pamiętam, że najwięcej się działo na samym początku. Nowi ludzie, nowe miejsce, wielkie wow. Każdy miał chęć, inicjatywę, nikt nikogo nie znał.Akademik to nie tylko alkohol i imprezy. Akademik to wspólne gotowanie obiadów.Wspólne oglądanie filmów w Sali telewizyjnej.Gra w karty od 18:00 do północy.Akademik to pożyczanie soli, chleba.To spotkania przy herbatce.To plotki.To wstawienie się w odpowiedniej sytuacji za tymi, których się nawet nie lubi.Akademik to szczere uczucia.To uśmiech.Obojętność.Zaspanie.Kłótnie.Pomoc.Jesteśmy jak taka mała wieś, gdzie każdy się zna, każdy wszystko wie o każdym. Wszystko zawsze wychodzi na jaw. Co?Gdzie?Kto?Z km?Dlaczego?Jednak patrząc na to z pewnej perspektywy, okazuje się, że nie ma w tym nic negatywnego. Bo wszyscy mamy świadomość, że nie jesteśmy idealni. I tu każdy ma swoje 5 minut. Każdy zaliczy jakaś wpadkę i o każdym będą mówić. Dlatego informacji których słuchamy, nie słyszymy. Przyjmujemy je do wiadomości, ale na tym się kończy. Nikt nie ocenia. Nie skreśla. Dopiero zagłębiając się w sprawę dokonujemy wyboru i poznania. Jesteśmy tu wszyscy. Ale trzeba też umieć być z kimś samemu.Cieszę się z dzisiejszego dnia.Z dzisiejszej kuchni.Akademik to ciekawa przygoda. Doświadczenie świata trochę w inny sposób. Nabycie zachowań, które niekoniecznie muszą być akceptowane poza.Ale czy kogoś to obchodzi?