[20171233]

Kuchnia

Już dawno nie siedzieliśmy w tyle osób razem i nie rozmawialiśmy. Było miło. Pamiętam, że najwięcej się działo na samym początku. Nowi ludzie, nowe miejsce, wielkie wow. Każdy miał chęć, inicjatywę, nikt nikogo nie znał. Akademik to nie tylko alkohol i imprezy. Akademik to wspólne gotowanie obiadów. Wspólne oglądanie filmów w Sali telewizyjnej. Gra w karty od 18:00 do północy. Akademik to pożyczanie soli, chleba. To spotkania przy herbatce. To plotki. To wstawienie się w odpowiedniej sytuacji za tymi, których się nawet nie lubi. Akademik to szczere uczucia. To uśmiech. Obojętność. Zaspanie. Kłótnie. Pomoc. Jesteśmy jak taka mała wieś, gdzie każdy się zna, każdy wszystko wie o każdym. Wszystko zawsze wychodzi na jaw. Co? Gdzie? Kto? Z km? Dlaczego? Jednak patrząc na to z pewnej perspektywy, okazuje się, że nie ma w tym nic negatywnego. Bo wszyscy mamy świadomość, że nie jesteśmy idealni. I tu każdy ma swoje 5 minut. Każdy zaliczy jakaś wpadkę i o każdym będą mówić. Dlatego informacji których słuchamy, nie słyszymy. Przyjmujemy je do wiadomości, ale na tym się kończy. Nikt nie ocenia. Nie skreśla. Dopiero zagłębiając się w sprawę dokonujemy wyboru i poznania. Jesteśmy tu wszyscy. Ale trzeba też umieć być z kimś samemu. Cieszę się z dzisiejszego dnia. Z dzisiejszej kuchni. Akademik to ciekawa przygoda. Doświadczenie świata trochę w inny sposób. Nabycie zachowań, które niekoniecznie muszą być akceptowane poza. Ale czy kogoś to obchodzi?