[20171247]

Czwartek,
godz. <21

Sala telewizyjna.
Wieczory właśnie takie jak ten.

Puk puk. Proszę. Ooooooooo! Ale miło. Zaprosili nas dzisiaj do wspólnego spędzenia czasu ludzie, których mało jest w akademiku. Którzy nie wychodzą za bardzo i żyją w swoich pokojach. Ale znamy ich bo jeździmy czasem razem do szkoły. Albo chwilę rozmawialiśmy na korytarzu. Albo nie umiemy kogoś nie znać. W każdym razie w moim pokoju było dużo nowych twarzy. To był fajny wieczór. Cieszę się, że po nas przyszli. Bo nie poszli po każdego. Cieszę się, że jestem taka jaka jestem. Że lubię ludzi. Że może czasem za bardzo im ufam. Lubię lubić. Żółty imieniem Kuba przywiózł gry do akademika. Od zawsze lubiłam grać w samochodówki i bijatyki. Pamiętam jak dawno temu, jako małe gówniarze przychodziliśmy w kilka osób do takiego mojego sąsiada Grześka i graliśmy u niego padami na telewizorze w Tekena czy Mortal Kombat. Miłe wspomnienia. A Żółty jest specyficzny. Ale mam nadzieje, że ludzie go lubią. Nadużywam słów: lubię i miłe. Ale tak mam. No i co z tego?