Dla Carlosa Morla Vicuña
Pejzaż
Równina
drzew oliwnych
mrokiem okryta,
jak wachlarz się otwiera
i zamyka.
Ponad gajem oliwnym
trwa nachylone niebo.
Spadają chłodne gwiazdy
ciemną ulewą.
Na mglistym brzegu rzeki
drży półcień i szuwary,
i pomarszczył się wiatr
szary.
Z oliwek
ciężko zwisają krzyki.
To chmara
ptaków uwięzionych
rozpościera w ciemnościach
długie ogony.
Gitara
Zaczyna lament
gitara.
Pękają kieliszki
poranka.
Zaczyna lament
gitara.
Nie da się jej
uciszyć.
Płacze monotonnie,
jak płacze woda rzeki,
jak płacze wiatr
pośród śnieżycy.
Nie sposób jej
uciszyć.
Opłakuje tyle
rzeczy dalekich.
Gorący piasek Południa,
co pragnie białych kamelii.
Opłakuje strzałę bez celu,
zmierzch bez nadziei jutrzenki,
i pierwsze ptaki, pośród gałęzi
zabite.
O gitaro!
Serce krwawiące,
pięcioma mieczami przeszyte.