Juz jestem. przepraszam, ze trzymalam w niepewnosci.
Maly napedzil nam niemalego stracha. Tak sie zdenerwowalam, ze
prawie calej nocy nie przespalam!
Jak zwykle wieczorem, poszlismy zakroplic mu oczka. Jeszcze nie
zdazylismy wejsc do salonu, a maly zaczal wyc ( cos à la kocur przed
walka z innym kocurem ). Znalezlismy go pod fotelem, z uszami
polozonymi po sobie. Nie dalo sie do niego podejsc, wyl, fukal,
syczal, rzucal sie z zebami i pazurami i kladl na plecki lub bok (
jak pies, ktory sie boi ). Oczka mial bledne i wygladal na
zwierzatko ze wscieklizna...tylko piany z pyska brakowalo. Od 15h do
23h niczego nie zjadl. Wystraszylam sie, bo to ewidentnie wygladalo,
ze kotek sie broni, ze go cos boli. Alex sprawdzil reka czy
reaguje...kotek reagowal na nas po zapachu, odglosach, ale NIE
WIDZIAL reki. Wygladalo, ze oslepl.
Chwycilam za telefon i dawaj na SOS weterynarskie. Okazalo sie, ze
to skutki uboczne tego cholernego antybiotyku. Ze wet pomylil
dawki!!!! Zamiast polowy tableteczki 2 mg dal polowe tableteczki 5
mg!!!! Kotek mial chwilowa slepote!! Jak tak doswiadczony wet mogl
sie pomylic??!! No jak???!! Przeryczalam pol nocy, wyslalam cala
wiazanke przeklenstw pod adresem weta....wiem, ze to tylko ludzki
blad, ze uratowal kiedys naszego kocura jak go pszczola uzarla w
lape, opatrzyl mu szrame na nosie...ale zeby pomylic leki? Nie
wybacze!
Teraz kocio ma sie dobrze, juz wszystko ladnie zjadl, nie
wrzeszczy...zaczynamy na nowo podchody w kizi-mizi. Ale jeszcze
powoli, zeby go ne ploszyc.
Dzieki za kciuki, za wszystko.
jasna0 2010-07-10
oj biedny kociaku, dobrze, że już zdrowy jesteś i taki śliczny przecież
damek34 2010-07-10
głaski dla milutkiego i zdrowego koteczka.niestety często na wszystkim trzeba sie trochę znać,pozdrawiam
puszek 2010-07-10
A WRRRRRRRRRRRRRRRR..........CARACAS, WBIJ VETOWI PAZURY W TYŁEK, A CESSNA NIECH POPRAWI I CHLAŚNIE Z PRZODU............odegrajcie się za wszystkie zastrzyki.........brak słów, błąd lekarski mógł kosztować kociaka wzrok, a na pewno kosztował cierpienie i utratę zaufania do człowieka.......
Kromisiu, Mefisto niech dochodzi do siebie, bidula, tyle przejść.
Trzymajcie się wszyscy, najgorsze już przeszło, mocno na to liczę.
Cessna, zawsze miziam
emiko 2010-07-10
O rajuśku, no to niezłego stracha mieliście! Dobrze że jest już lepiej, trzymam więc kciuki za małego :)
werina 2010-07-10
Tak to jest... Z rutyny już im wszystko jedne ile dadzą leku... Ehhh.
Ja nie zapomnę jak długi czas poszukiwałam u różnych weterynarzy przyczyny czerwonych oczu u mojego psa, i nagle zbielałego podniebienia. Wciąż u innego weta, wciąż te same pytania i wciąż odpowiedzi na "odwal się", a to że flora bakteryjna a to że przeziębiony ! dopiero gdy cudowna pani wet podała mu antybiotyki na "przeziębienie"... rak na płucu zaatakował i w ciągu kilku godzin... nie odratowano mi Gacusia nawet na pogotowiu... Prawie ją zamordowałam... żaden wet nie raczył zrobić mu badań, żaden ! Eh :(
werina 2010-07-10
Bardzo długo bałam się wziąć kolejnego zwierzaka, bałam się bezsilności w obliczu choroby, w której nie znajdę prawdziwego lekarza, który by się interesował i ratował na prawdę... i cierpienia po stracie...
kikciaa 2010-07-10
Ojej biedactwo, to faktycznie dziwna sprawa z tym wetem ale najważniejsze, że już z Kociem wszystko ok ;)))
tutejsz 2010-07-10
Za kiciusia (dajcie mu w końcu imię! jakiekolwiek, najbardziej robocze czy domowe, ale imię! wtedy będzie istniał w całej pełni... może i kłopoty szybciej się skończą....) kciuki trzymam wciąż,
A lekarze - temat rzeka. Są i cudowni i niewarci by tylko być obok zwierzęcia. Dość dobrze chroni zasada konsultacji z co najmniej jeszcze jednym lekarzem. I ŻĄDAJCIE badań! często lekarze ich nie zlecają, bo są dość drogie i uważają, że stracą klienta, albo wierzą w swoją wiedzę i intuicję (nie zawsze słusznie), a bywa że po prostu - niestety - NIE WIEDZĄ jakie badania zlecić!
A wzięcie kolejnego zwierzęcia - tak, strata strasznie boli; ale zapewniamy zwierzakowi choć trochę lepszego życia. Ile będzie żył taki zostawiony, jak zakończy życie, w jakim cierpieniu? Zwierzęta żyją krócej niż ludzie i nic na to nie poradzimy. Jeśli tylko się da - pomagajmy. W ostatecznym rachunku to się zawsze opłaca!
tina89 2010-07-10
biedny koteczek:((((( tyle się wycierpiał:(((( najważniejsze, że już wszystko ok:)
puszek 2010-07-11
Kromisiu.........kociak ma już imię...........no, powiedz, że ma..........MEFISTO.........naprawdę pasuje do czarnuszka - kocmołuszka. Chociażby dlatego, że ma diabelne szczęście - że trafił do twojego domu........
marrgok 2010-07-11
puszek ma rację... Mefisto to fajne imię dla tego karbonka...a wetowi to... ech... rutyna... dzięki Bogu trafił do Ciebie Aguś... inaczej mogłoby się dla niego źle skończyć...
:o/