Próżny cesarz uwielbiał się stroić, nie dbając o wojsko, sztuki piękne czy turnieje i łowy- czyli rzeczy, którymi zajmować się powinien człowiek odpowiedzialny, pełniący najważniejszą funkcję w kraju. Nasz bohater niemal co godzinę zmieniał stroje- cały czas przebywając w garderobie. Gdy do władcy przybywają dwaj tkacze- oszuści, ofiarujący się wykonać najpiękniejsze szaty, otrzymują na to odpowiednie środki. Niezwykłą cechą materiałów, rzekomo stosowanych przez tkaczy, jest ich "częściowa" niewidzialność: nie widzą ich osoby głupie, bądź nie nadające się do piastowania wysokich stanowisk. Ludzie, dowiedziawszy się o tym, czekali ze zniecierpliwieniem na ujrzenie szat, z nadzieją, że okaże się, iż wyjdzie na jaw głupota i niekompetencja ich sąsiadów, którzy nie zobaczą nowego stroju cesarza. Zaciekawiony cesarz wysyła swych ministrów (sam obawia się, że mógłby nie ujrzeć ubrania ), aby doglądali dzieła tworzenia: ci nic nie widząc, a nie chcąc uchodzić za głupców, udają-pod dyktando oszustów- zachwyt nad materiałem i szatami. Podobnie uczyni cesarz, który choć stroju nie dostrzeże (bo go nie ma), pochwali jego wygląd i, za namową dworu, "odzieje się" weń na wielką paradę. Całe mieszczaństwo podtrzymywać będzie mit istnienia szat, prześcigając się w wyrażaniu zachwytu nad nowym strojem władcy-przecież wszyscy chcą być mądrzy! Lecz jedno słowo niewinnego dziecka, które powiedziało "Patrzcie, przecież on jest nagi !", powoduje, że sugestia przestaje działać, cesarz się zawstydzi, a wszyscy ludzie wmawiający sobie, że widzą na nim piękną, nowa szatę zobaczą, że naprawdę jest bez ubrania. Cesarz jednak i dwór do końca celebrować będą uroczystość w nie istniejących szatach. Autor szukał bohaterów swoich baśni w najbliższej rzeczywistości. Inspirację do napisania omawianego utworu zaczerpnął zapewne podczas swych licznych wizyt na dworach królewskich ( w czasie szczytu popularności Andersen był wielokrotnie zapraszany m. in. przez króla Danii, księcia Augustenborga, króla saskiego, króla pruskiego itp.). Jednak po napisaniu tej bajki nie odważy się zaprezentować jej królewskim słuchaczom... Gdyby Andersen żył w dzisiejszej Polsce nie musiałby wcale czerpać inspiracji z królewskich dworów. Wystarczyłoby, żeby poczuł ogólnonarodową frustrację płynącą z "doniosłych" wydarzeń polskiej sceny politycznej. I tak odpowiednikiem tkaczy stają się najwyżsi urzędnicy państwowi (oszukujący wszystkich, zapowiadając w swych kampaniach rzeczy zupełnie nierealne); król, jego świta i mieszczaństwo to zapewne pozostali ludzie polityki (ślepo wtórujący swoim zwierzchnikom, w obawie przed utratą stanowisk); zaś biedne, niewinne dziecko, które jako jedyne potrafi zobaczyć i, co ważne, głośno powiedzieć prawdę, to większość obywateli naszego kraju. Niestety w przeciwieństwie do "andersenowskiego małolata" Polacy zostaną poparci przez "ślepe mieszczaństwo" nie od razu, a dopiero w kolejnej kampanii przedwyborczej, kiedy to będzie ono wzajemnie wytykało sobie błędy, czasem nawet przyzna się do nich, byle tylko zyskać posadę w kolejnej kadencji rządu. I tak kółko się zamyka.
conrrad 2012-11-12
Przepiękna bajka znakomicie pasująca do dzisiejszych,polskich realiów.Podpisuję się pod nią obydwiema rękami!!! Dobranoc Lenko:-)
lenka58 2012-11-13
Gorąco polecam wszystkim tym, którzy lubią ukryte sensy i moralistyczne zakończenia - bo przecież tym charakteryzuje się każda baśń.
jaworr 2012-11-13
Kiedyś w szkole grałam w krótkiej scence pt. "Nowa szata króla."
I tak dalej sprawa kołem się toczy, dalej trwa walka o krzesła....
Lenko, przyjemnego dnia życzę...:))