Ostrzeżenie!
Mój felietooon może zwierać treści nie zawsze zgodne z linią rządzącej partii, oficjalną doktryną KK a nawet według kilku osób z Garnka wyczerpywać inne podobno negatywne znamiona.
1) Historyk profesor Jerzy Holzer nie tylko „pisał opracowania” dla SB, do czego przyznał się przed kamerami telewizji.
Był jej tajnym współpracownikiem zwerbowanym na zasadzie dobrowolności.
Profesor Jerzy Holzer (zmarły w 2015 r.) to pracownik Polskiej Akademii Nauk i współpracownik IPN.
Przed laty w programie „Misja specjalna” w TVP 1 historyk profesor Jerzy Holzer, członek tzw. komisji Adama Michnika, stwierdził, iż „pisał opracowania” dla SB.
„Byłem młody i naiwny” – mówił.
„Co nam przyjdzie z tego, że się dowiemy, że kilka milionów ludzi coś doniosło, coś na kogoś podpisało?” – zapytał retorycznie.
W sporządzonej w grudniu 1980 roku notatce służbowej, znajdującej się dziś w teczce operacyjnego rozpracowania, porucznik Kazimierz Zdębski, inspektor Wydziału II Departamentu III MSW pisał: „W styczniu 1965 r. Departament I MSW pozyskał J. Holzera na zasadzie dobrowolności na tw (tajnego współpracownika).
Dlaczego zaczynam dziś felietooon od tej informacji?
Bo ten pan był przeciwieństwem samego siebie.
Był za i przeciw -jak to mawiał prezydent Wałęsa.
Był przedstawicielem gatunku, który wtedy dominował w życiu publicznym ,a w kilku jeszcze egzemplarzach do dziś stara się wpływać na stan państwa.
2) Powodem jest pewne zdarzenie już historyczne, którego przykładem jako domorosły historyk chcę uświadomić wielu osobom, że aby osiągnąć każdy postawiony przez polityka (guru) cel, można użyć prawa do zdobycia przewagi taktycznej a w konsekwencji strategicznej by przejąć władzę wykorzystując nielegalnie (a na pozór legalnie) powziętą zastrzeżoną lub tajną wiedzą za pomocą posunięć, omijając prawo i jawność.
Wcześniej, Krzysztof Kozłowski, wiceminister spraw wewnętrznych w rządzie Tadeusza Mazowieckiego wychodząc z posiedzenia Rady Ministrów, podszedł do ministra Henryka Samsonowicza (tego od wprowadzenia nauki religii do szkół ) i przedstawił mu osobistą prośbę.
Chodziło o to, żeby Samsonowicz wystawił cztery zaproszenia dla wskazanych przez Kozłowskiego osób na naradę w siedzibie MSW.
Prośba byłaby dziwaczna i niezrozumiała, gdyby nie fakt, że ustawa regulowała dostęp do archiwów w ten sposób, że osoby z zewnątrz mogą go uzyskać tylko na skutek decyzji ministra edukacji.
Ministrowi Kozłowskiemu chodziło o stworzenie pozoru, że tymi zaproszeniami minister Samsonowicz z urzędu powołuje komisję uprawnioną do dostępu do ściśle zastrzeżonego archiwum UB-SB.
Samsonowicz nie mógł powołać takiej komisji oficjalnie, ponieważ jej skład musiałby zostać skompletowany według przepisów prawa, a więc niemożliwe byłoby wprowadzenie do niej Michnika. Ponieważ cały pomysł polegał właśnie na pozornej legalizacji udostępnienia akt Michnikowi, uznano, że powinien on wystąpić w otoczeniu trzech innych osób, które mogły występować jako specjaliści.
Minister Samsonowicz zgodził się na wyznaczoną mu rolę w kombinacji mającej na celu obejście prawa i wystawił enigmatyczne zaproszenia na spotkanie w MSW. Na tym skończyła się jego oficjalna rola.
Kozłowski wykorzystał ten fakt do zorganizowania mistyfikacji uznania Adama Michnika et consortes za Komisję powołaną przez ministra edukacji narodowej.
Tylko dzięki tej mistyfikacji Michnik mógł dostać to, czego pragnął - dostęp do prawdy o agenturze UB-SB.
3) W ten sposób doszło do tego, że podejrzewany od ponad 20 lat o przynależności do Loży Masońskiej Wielkiego Wschodu Krzysztof Kozłowski (bardzo ciekawa postać) jako szef bezpieki (UOP) wpuścił do archiwum UOP "komisję" złożoną z czterech panów dziwnym trafem też o to podejrzewanych: dra Adama Michnika, prof. Andrzeja Ajnenkiela, prof. Jerzego Holzera i prof. Bogdana Krolla.
Co ci panowie w tym archiwum robili nie wiadomo, bo wbrew przepisom nie ma tam o nich najmniejszego śladu.
Mistyfikacja zorganizowana przez Kozłowskiego, przy pomocy Samsonowicza, na korzyść Michnika, była i nadal jest przestępstwem.
Wiadomo zaś, że od tego czasu rozmaici agenci , którzy na komendę poprzedniego reżymu nazywali Adama Michnika najgorszymi słowami, teraz go chórkiem zaczęli nazywać autorytetem moralnym (patrz rysunek niezastąpionego w takich okolicznościach Andrzeja Mleczki).
Ja się już wtedy przestałem temu dziwić.
Podejrzewałem mianowicie , że nawet jakby nie byli posłuszni, to Mistrz Adam , jak później Wildstein , Macierewicz i tak ustawiałby kadry rządzących w naszym państwie na dziesiątki lat.
Co zresztą się stało.
Tak też ma się dziś minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro.
Czegoś nie rozumiecie?
Jeżeli nie, to znaczy , że nie chcecie.
Przypominam, że w swoich felietooonach poruszam także trudne tematy, ale opisuję za to tylko te zdarzenia i fakty, które można znaleźć w oficjalnej przestrzeni medialnej, te-które układają mi się w pewien trend, który nazywam po swojemu i dlatego w takiej formie dzielę się jego opisem z Wami.
Zaznaczam, że to nie jest grafika "ściągnięta z netu".
To fotografia rysunku Andrzeja Mleczki, wykonana z zakupionego przeze mnie jednego z wydawnictw.
Copyright 3026 @ maska33
maska33 2022-07-25
Rola domorosłego historyka polega Kolego też na tym by przypominać, że to co opisuję od lat nie narodziło się tylko za tej rządów władzy.
Dotąd nie wiem jak postąpić w czasie najbliższych wyborów.
Nie potrafią mnie przekonać dotąd żadnym racjonalnym argumentem.
Uczciwie.
Jedna i druga strona latami przekonywała mnie , że nie ma "mniejszego zła".
Co prawda dotyczyło to wprowadzenia stanu wojennego, ale sens pozostaje na zawsze.