czes59 2023-05-16
Niekiedy się to nie udaje, jak to życiu. Niby urządzam np. ogród po swojemu i z pomocą natury ale zawsze znajdzie się ktoś, kto widzi to inaczej. Musze korzystać z pomocników, którzy nieraz wykazują się nadgorliwością. Kolega nie pomyślał i ściął mi usychający świerk, będący siedliskiem owadów i odwiedzany przez dzięcioły. Ileż tam miałem okazji na świetne ujęcia powyższego.
maska33 2023-05-16
I ja Czesławie wspominam z pewnym rozrzewnieniem , gdy mój dziadek by posadzić sad, musiał pozbyć się z rosnącego tam w ogrodzie (granica Łodzi i Zgierza) starego lasu.Jednak ani on, ani mój ojciec ani ja , dokąd tam mieszkaliśmy nie pozwoliliśmy na wykorzystanie tych ściętych pni i gałęzi do opalania w piecu, tylko pozwoliliśmy przez ponad 60 lat na trwanie tego zwałowiska, przez co (co onegdaj kilka razy opisywałem) zamieszkało tam kilkanaście pokoleń jeży, zaprzyjaźnionych z naszą rodziną.
W altanie zamieszkało z kolei kilkanaście pokoleń sów, pójdźek , hołubionych i dokarmianych.
Teraz nie do pomyślenia.
Stąd u Nas tak wiele o florze i faunie, tak edukacyjnie.