Dziś, smakując poranną kawę z muzycznego kubka, przypomniałem sobie (oprócz rocznicy urodzin Chopina) historię, która niech pozostanie przestrogą, że nie wszystko to, co politycy wykorzystują do swojej historycznej propagandy, jest materialną prawdą.
Tak więc po przeczytaniu, proszę jeszcze o chwilkę refleksji.
Dziś w kalendarzu mamy święto "wyklętych".
W związku z czym mam dla Was, do stawianego muru pamięci moją tegoż święta cegiełkę, czyli pamięć o bohaterze owej nowej polityki historycznej PiS .
Opisuję tę historię dziś bez zaciekłości, a jedynie ze smutkiem, że w moim państwie nadal żyją i mają się dobrze , także wśród Nas, osoby bez honoru, bez kultury, wręcz Nam wrogie.
Czytając regionalną prasę i portale spotkałem opisywaną historię, która jak dotąd dziwne, że nie odbiła się szerokim echem w mediach narodowych.
A na południu Polski, w samych Wadowicach-tak.
Otóż w "Kronice Beskidzkiej" oraz w "Gazecie Krakowskiej" przeczytałem o skazaniu 83 letniego Stanisława Matuszka, który metodą na wnuczka, przepraszam-na policjanta,.... przepraszam, na "żołnierza wyklętego", wyłudził dzięki (uwaga!) IPN odszkodowanie od Skarbu Naszego Państwa.
Czyli ode mnie i od Ciebie......też.
17 lutego Sąd Okręgowy w Krakowie skazał 83 letniego wtedy Stanisława Matuszka ze Stryszowa na rok pozbawienia wolności z rocznym zawieszeniem i zwrot wszystkich pieniędzy, jakie Matuszek otrzymał od państwa za rzekomą" walkę" z komunistami.
Nakazał też ogłoszenie wyroku w wydaniach regionalnych wybranych gazet, czego domagał się prokurator i co ma być przestrogą dla wszystkich próbujących fałszować historię.
Ten proces to totalna klęska rządowej polityki historycznej , a z drugiej strony światełko, że jednak w IPN ktoś przejrzał na oczy i przyznał się do błędu.
Najpierw szefowie IPN chwalili się niezłomnym żołnierzem, spod Wadowic, zapraszali go na uroczystości, dawali jako wzór (sic!) dzieciom , robili wspólne zdjęcia, by potem ustami dyrektora krakowskiego archiwum IPN przyznać na sali sądowej, że dali się oszukać.
No bo na jakiej podstawie został on uznany za bohatera?
Otóż Stanisław Matuszek nie miał specjalnych problemów z tym, by jego pospolite przestępstwa zostały uznane za walkę z komuną i zamienione na wielkie pieniądze.
Oto przepis według IPN na na" żołnierza wyklętego":
Matuszek przebywał w więzieniach w Wadowicach,w Krakowie,i w Sztumie. Wyszedł po 8 i pół roku.
W 1959 roku został skazany za dwa napady rabunkowe z bronią w ręku.
Najpierw na sklep Samopomocy Chłopskiej w Baczynie gdzie sterroryzował sklepową Anastazję S.oraz klientów.
Zabrał kasę, wódkę, czekolady konserwy, cukierki inne towary za 10 tyś złotych.
Potem wspólnie z kolegami przeprowadził napad na listonoszkę zabierając jej 145 tyś złotych z emerytur .W trakcie odsiadywania kary Matuszek miał drugi proces za nielegalne posiadanie broni, za co dostał 6 lat i po połączeniu obydwu kar miał do odsiadki 12 lat.
Zwolniono go przedterminowo w 1967 roku.
Kariera Matuszka zaczęła się, gdy ogłosił, że jego ojciec Władysław był doradcą "Mściciela" podległego "Ogniowi", Mieczysława Wądolnego.
Tenże ma na sumieniu śmierć W.Pasternaka sekretarza w Wadowicach , F.Mieszczka, funkcjonariusza UB w Wadowicach, ale też Józefa Sadzikowskiego wraz z żoną w ciąży ,rodziców sześciorga dzieci.
Zamordował nauczycielkę Leokadię Łukasik, Jana Rusina - działaczy Stronnictwa Ludowego i Szczepana Fidelusa wraz z żoną.
Lista ofiar jest bardzo, bardzo długa.
Ojciec Matuszka doradzał kogo się pozbyć, zaś Wądolny strzelał.
Aby zostać uznanym za "żołnierza wyklętego" konieczna jest akceptacja IPN i z tym emeryt spod Wadowic (uwaga!) nie miał większych kłopotów.
Opowiadał na spotkaniach o swoich wyczynach, uczestniczył w patriotycznych uroczystościach , fotografował się w towarzystwie dyrektorów IPN.
Powoływał się także na znajomość z Januszem Kurtyką, choć dopiero po śmierci byłego prezesa IPN.
Podpowiadał badaczom IPN, gdzie szukać zwłok niezłomnych watażków.
Matuszkowi może zawdzięczać sam watażka Wądolny, że w styczniu 2017 roku w Bazylice, a potem na cmentarzu w Wadowicach dyrektor krakowskiego oddziału IPN Filip Musiał powiedział:
"To postać wyjątkowo krystaliczna i świetlista w panteonie żołnierzy niezłomnych".
(Pamiętacie , kto i o kim również użył niedawno tych samych słów?"Postaci krystaliczne"?)
(...) Dlatego Mieczysław Wądolny jest pięknym wzorcem do naśladowania dla patriotów i młodego pokolenia".
Gdzie, w imię jakiej prawdy czy prawa , dziś młode pokolenie ma według tego wzorca mordować....... się pytam?
I kogo?
Finał:
W 2012 roku Stanisław Matuszek wystąpił do krakowskiego sądu o unieważnienie wyroku z 1959 roku, ponieważ miał zostać skazany za przynależność do tajnej organizacji "Polska Walcząca".
Sąd w to uwierzył i unieważnił wyrok .Gdy Mateuszek dostał wyrok na piśmie natychmiast wystąpił o wypłatę odszkodowania i zadośćuczynienia. Najpierw za walkę z władzą ówczesnego rządu uznawanego w świecie, członka założyciela ONZ , otrzymał 101,1 tysiąca złotych, potem dostał 253 tysiące złotych za wyrok (uwaga!) nielegalnego posiadania broni.
Ale to mu było mało.
W 2018 roku wystąpił z wnioskiem do Urzędu ds Kombatantów i i Osób Represjonowanych o przyznanie mu uprawnień kombatanckich przysługującym ofiarom represji okresu wojennego i powojennego ,bo chciał mieć dodatek do emerytury .
I to go zgubiło.
Wniosek z Warszawy przesłano do Krakowa i tam dopiero w archiwach IPN odnalazły się akta, dokumenty KP MO w Wadowicach dotyczące trzyosobowej pospolitej grupy rabunkowej która z bronią w ręku dokonywała napadów .
W dokumentach uwidoczniono,że w ich domach znaleziono część zrabowanych rzeczy: motocykl, zegarki, radioodbiorniki, aparaty fotograficzne.
A to nie była teraz już działalność polityczna, a więc i nie świetlana i nie krystaliczna, jak kreował tego pana dyrektor krakowskiego IPN.
Na sali sądowej uzasadniając wyrok sędzia Wojciech Kolanko podkreślał, że wyrok ma się odbić szerokim echem , gdyż oskarżony Matuszek jest postrzegany w jako bohater w swoim środowisku i lokalna społeczność powinna się dowiedzieć , że otrzymał wyrok skazujący.
Ja dziś w swoim felietooonie ten wyrok ogłaszam szerzej, już po raz drugi, także poza środowiskiem lokalnym.
Żeby dowiedziało się jak najwięcej jego rodaków, zwłaszcza tych, co w wyniku takiej krystalicznej i świetlistej działalności , będącej wzorcem dla naszych dzieci straciło swoich dziadków i ojców w tych ponurych czasach.
Ale także ku głębszej zadumie tych, co wywieszają dziś w garnku bez refleksji polskie flagi narodowe, także na terenie swoich nieruchomości.
A takich "żołnierzy wyklętych" -pamiętajcie-z każdym rokiem Polsce przybywa.
A o tym w z mediów narodowych się na pewno nie dowiedzieliście, a i teraz wstyd o tym wspominać aktualnie rządzącym..
I konkluzja.
Jakąż okrutną tę Ojczyznę Matkę tworzyli rządzący przez ostatnie 40 lat, skoro odrzuca swoich synów i córki-Sybiraków i Sybiraczki z Kobiecej Brygady im.Emilii Plater, dla których jedyna droga powrotu do Ojczyzny wiodła w tworzonej w ZSRR armii, którzy walcząc od Lenino do Berlina i zdobywając go w maju 1945 roku w ramach polskiej 1 Armii stają się dziś przedmiotem pohańbienia i zapomnienia.
Bo krew krwi nie równa?
Nawet powstańcy warszawscy walczący z hitlerowcami są usuwani w cień przez rządzących, którzy za to wywyższają ideę kryształowych niezłomnych zabijających swoich rodaków,sąsiadów , dawnych przyjaciół.
A Ci wszyscy w najmniej kontrowersyjnym wariancie powinni mieć jeśli już , to te same prawa, w tym kombatanckie.
Ukoronowaniem polityki historycznej według PiS, było wyznaczenie w lutym 2021 roku na szefa wrocławskiej delegatury Instytutu Pamięci Narodowej Tomasza Greniucha, który wyciągał latami rękę w faszystowskim pozdrowieniu.
Prezes IPN,Jarosław Szarek nie widział powodów do interwencji.
Zaś moi przodkowie, którzy walczyli z hitlerowcami, dostali "w pysk".
Ten tekst czytajcie proszę co roku, rano każdego 1 marca, zanim włączycie telewizor by słuchać prezydenta jak opowiada o naszych bohaterach, ale tylko o tych..wyklętych.
Dokończenie niżej.
maska33 2024-03-01
Przypominam, że w swoich felietooonach poruszam także trudne tematy, ale opisuję za to tylko te zdarzenia i fakty, które można znaleźć w oficjalnej przestrzeni medialnej, te-które układają mi się w pewien trend, który nazywam po swojemu i dlatego w takiej formie dzielę się jego opisem z Wami.
Czytajcie, czytajcie!
Ale czytajcie z wielu źródeł, dopóki jeszcze można.by samemu powziąć wiedzę lub stosowne wnioski.
W prezentowanej przeze mnie książce znajdziecie dziesiątki opisanych przez rodziny zamordowanych faktów , które jednoznacznie pokazują,że ci wyklęci , to nie byli dla nich-święci.
Nie sugerujcie się komentarzami najętych dyżurnych, ciągle tych samych komentatorów, żadnej ze stron politycznej barykady.
Także w Naszym garnku.
To wcale nie przeszkadza w wierze.
Potwierdzam to swoim przykładem.
Copyright @ maska33
mpmp13 2024-03-02
Przeczytałam z ciekawością. Gdzieś w zakamarkach pamięci mam słowa mojego dziadka " a to były kombinatory i bandziory " . Nie rozumiałam .Teraz wiem trochę więcej .
volta 2024-03-03
1 marca czczę pamięć Żołnierzy Wyklętych - tych, którzy nie z własnej winy nie mogli po wojnie wrócić do normalnego życia, lecz musieli pozostać w konspiracji lub partyzantce przeciwko nowemu okupantowi. Tropieni, torturowani, mordowani, pozbawieni przez długie lata grobów i dobrego imienia - zasługują na to skromne minimum od swoich wnuków i prawnuków. Na pamięć właśnie.
Odróżniam przy tym tych, którzy mimo skrajnie niesprzyjających warunków zachowali żołnierski honor, posłuszeństwo rozkazom przełożonych i patriotyczny cel - od zwykłych bandytów, korzystających z chaosu by kraść, gwałcić i zabijać. Ubolewam, że toporna propaganda ostatnich lat zrównała jednych i drugich, z ewidentną szkodą dla pierwszych.
tersa1 2024-03-03
Ciekawy tekst. Im dalej od wojny tym więcej bohaterów. Mało się o tym mówi.
Dobrze, że piszesz o takich przypadkach.
kedil 2024-03-04
Wszystkich polskiego podziemia niepodległościowego 1944-1956 nazwano „żołnierze wyklęci” , a tu jak przy każdej mieszance można coś innego znaleźć.
" Poszczególne grupy reprezentowały nieraz krańcowo odmienne wizje odrodzonej Polski oraz sposobów osiągnięcia niepodległości, a niektóre organizacje zwalczały się wzajemnie (jak np. AK i Związek Jaszczurczy)"
Opisany przykład Matuszka jest jednoznaczny ale wśród żołnierzy wyklętych znajdowali się bandyci / morderstwa, rabunki , gwałty, podpalenia domów czy całych wsi /.