Sukces i ogromna duma.

Sukces i ogromna duma.

Jak prawie każdego polskiego kibica, tak i mnie cieszy, każde światowe osiągnięcie naszych reprezentantów, także to ostatnie, w Paryżu.

Tym bardziej uważam, że na szczególną uwagę zasługuje zdobycie złotego i brązowego medalu, przez dwie polskie zawodniczki( na moim zdjęciu-wykonanym z ekranu).

W tym samym konkursie, w tej samej konkurencji.

To Aleksandra Mirosław(złoto) i Aleksandra Kałucka (brąz).

No i może srebrny, bardzo zasłużony ich postawą medal siatkarzy.

Ostatni taki, podobny wyczyn, (dublet w jednej konkurencji) dokonali wspólnie na Igrzyskach Olimpijskich w Moskwie, jeszcze w 1980 roku, za PRL-u, dwaj tyczkarze, Władysław Kozakiewicz (5.78 -i rekord świata z historycznym tzw "gestem Kozakiewicza",) oraz Tadeusz Ślusarski, który wyrównał swoim skokiem odrobinę wcześniej, wynikiem 5.65 , rekord olimpijski..

Teraz, po tym pięknym wstępie, jako domorosły historyk przekażę Wam kilka słów, o otoczce atmosfery wśród naszych zawodników, jaka panuje w wiosce olimpijskiej, a o której to atmosferze trudno znaleźć jakieś sensowne informacje, a do tego jeszcze prawdziwe.

Tym bardziej, że owa aura panująca w polskiej ekipie, budzi ogromne zaciekawienie wśród dziesiątek innych ekip, z całego świata.

Otóż dla wielu z Was nie pozostaje tajemnicą, że na podbój Paryża wybrali się nie tylko sportowcy, ale także trenerzy, lekarze, dietetycy, masażyści , psycholodzy, psychiatrzy.

Co z kolei może dziwić już mnie, że zapanowała już taka rozrzutność, i to jest fakt, że w Polsce są i takie związki sportowe, które dostały miliony złotych z budżetu, w ostatnich latach, a nie wysłały na igrzyska ani jednego zawodnika.

Za to działacze tych związków pojechali do Paryża.
Nawet (uwaga!) szef związku łyżwiarstwa szybkiego.

Także i .........ksiądz..

Czy ten stan, aby nie wymaga naprawy?

Duszami naszych reprezentantów, oraz pozyskiwaniem przychylności Opatrzności i niebios, zajmuje się ksiądz Edward Pleń, kapelan olimpijczyków (także tych niewierzących i innego wyznania razem) członek (sorry) -uwaga- zarządu Polskiego Komitetu Olimpijskiego.

Na "pasterzowaniu" wyczynowcom, ksiądz "Edi", ( bo tak go nazywają sportowcy) "zjadł zęby".
Zadebiutował on już podczas olimpiady w 2000 roku, i od tego czasu regularnie towarzyszy naszym Orłom.
Z pozoru osiągnięcia księdza Plenia, nie powalają.

Chociażby w takim 1976 roku (PRL), o kapelanach, na garnuszku państwa, lub organizacji w rodzaju PKOL, nie było nawet mowy.

A jaki był tego rezultat?
Reprezentanci Polski Rzeczpospolitej Ludowej przywieźli z Montrealu aż 26 medali !!

I (uwaga!), aż siedem złotych!

I uwaga, aż sześć srebrnych!!

To do dziś , niepobity rekord.

I jeszcze długo, długo......

A teraz wracając do roli "zasłużonego" kapłana:

W czasie 24 letniej współpracy księdza Plenia ze sportowcami, polscy reprezentanci, na pięciu kolejnych, letnich igrzyskach, zdobyli 71 krążków.

Najwięcej w Sydney i Tokio.- bo po 14.

To niemal dwukrotnie mniejszy dorobek (Opatrzność wraz z kapelanem Pleniem czuwała?) niż w owej Kanadzie, przed 48 laty.
A teraz co do misji, jaką w Polsce pełnią kapłani KK. to w Paryżu, ów kapłan Edward , jak słyszę, ani razu (przynajmniej jak robi to wielu w Polsce) nie zaprotestował przeciwko nagłaśnianej w polskiej wiosce olimpijskiej akcji rozdawana sportowcom.... prezerwatyw.

A ma nadal, taki duszpasterski obowiązek!

Z informatora igrzysk dowiaduję się, że owe prezerwatywy były po raz pierwszy rozdawane już podczas igrzysk w Seulu, w 1988 roku!

Wtedy, tylko w liczbie 8 500 sztuk.

Już 12 lat potem, w Sydney, organizatorzy musieli zamówić dodatkowo 20 000 po tym, jak szybko wyczerpała się pierwotna pula, wynosząca (uwaga!) 70 000 sztuk.

W Paryżu rozdanych zostanie ponad 200 000 prezerwatyw dla panów, 20 000 prezerwatyw dla pań, i (uwaga!) 10 000 koferdamów do seksu oralnego.

To jest full wypas dopiero!

Teraz się nieśmiało pytam, jak się ma zachować, czyli jakie dostał wytyczne od Episkopatu Polskiego ksiądz Pleń, w tym oto temacie?

Nauczać, grzmieć i protestować, czy milczeć i .........dalej trwać?

A jak nauczać i upominać, to gdzie i ......kiedy?

Tak sobie myślę, że seksem sportowców, to chyba się on nie zajmuje, więc potężne widmo mąk piekielnych im nie grozi przed każdą nocą, polskim pretendentom do medali.

Za to odprawia msze, modli się (jakże często w bardzo, ale to bardzo ograniczonym gronie, o pomyślność naszych reprezentantów i mam nadzieję, codziennie rankiem spowiada jeszcze ciepłych i zarumienionych ), dopiero co odstresowanych grzeszników, z czystym orłem na koszulce.

W swoich wypowiedziach twierdzi, że zawodnicy szukają u niego wsparcia, dzieląc się z nim swoimi radościami (sic!) i smutkami.

"Uczestniczę w euforii po zdobyciu medali, ale także w trudnych chwilach po porażce"-opowiada.

Ja mu wierzę.

I tak sobie myślę, (a tu użyję sarkazmu!) , że w "Naszym Państwie Wyznaniowym" to wystarczy, by (uwaga!) zasiadać (znów uwaga!) w zarządzie Polskiego Komitetu Olimpijskiego!
Bo bycie szeregowym kapelanem, to już nie jest zachowanie tzw. franciszkańskiej skromności.

I tak dziś, w niedzielę, dochodzę do konkluzji, że taki na przykład, opisywany przeze mnie kapelan olimpijczyków, wrósł w krajobraz i już nie budzi zgorszenia .
Bo w naszym kraju, taki obraz, stanowi od dekad -normę.

Przyzwyczailiśmy się , że swoich opiekunów duchowych mają policjanci, strażacy, medycy, więźniowie i służba więzienna, straż graniczna i wojsko, a nawet Krajowa Administracja Skarbowa, oraz........kibole.

Przepuszczam za to, że pomimo dążenia KK, do objęcia wszystkich grup zawodowych swoim etatowym "kapelowaniem", to pracownicy "branży asenizacyjnej" nie mają na to najmniejszych szans.

W tym gronie, kapelan olimpijczyków, nie może robić zbyt wielkiego wrażenia.

Na koniec przypomnę Wam, że według GUS-u, tylko w służbach mundurowych , na podstawie umowy o pracę , zatrudnionych jest nadal 650 kapelanów.

Najwięcej, w służbie więziennej, bo 200.
Czy stąd, może coraz mniej przestępców, jest z każdym rokiem...ponownie więzionych"

Ich pensje finansowane są z budżetu państwa, czyli z Naszych podatków.
Łączne wydatki na ten cel przekraczają (znów wg GUS), 5 milionów miesięcznie.

Na pytanie dziennikarza, czy z racji piastowania funkcji kapelana olimpijczyków i członka zarządu PKOl pobiera wynagrodzenia, - ów kapłan uparcie odmawiał odpowiedzi.

Niezbadane są tajemnice PKOl.
Tak więc i ja Wam tego nie powiem.

Taka i Nasza Polska cała.

Oczywiście nie musicie się ze mną zgadzać.
Ale przynajmniej znów coś się dowiedzieliście nowego..

Zaś sukces i ogromna duma, często w Polsce występuje obok zjawisk, które potrafią w sposób nieuprawniony zawładnąć umysłami ludzi , nieświadomych owego zawłaszczenia naszej prywatnej przecież przestrzeni.
Nawet sportowej.

Nie jako deklarowaną misję, ale koniecznie..... za pieniądze.

Trudny temat?
Jakich dziś wiele.

Polska, do dziś, do godziny 11.00, zdobyła w Paryżu aż 9 medali.

Jeden złoty, trzy srebrne i pięć brązowych.

Przypominam, że w swoich felietooonach poruszam także trudne tematy, ale opisuję za to tylko te zdarzenia i fakty, które można znaleźć w oficjalnej przestrzeni medialnej, te-które układają mi się w pewien trend, który nazywam często po swojemu i dlatego w takiej formie dzielę się jego opisem z Wami i potomnymi.

Udanej niedzieli i kolejnych medali życzę Wam, i Naszym Reprezentantom.

Copyright @ maska33

maska33

maska33 2024-08-11

W Galilei Jezus powiedział:
"Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię".

Jak się ten świat zmienia.

Przez tysiąclecia, wierni masowo uczęszczali do świątyń, by tego pokrzepienia doświadczyć.
Teraz to kapłani, za ogromne pieniądze usiłują docierać do owieczek, ale przede wszystkim do instytucji, by trwać i przetrwać w gotowości, do tego samego.

Gdzie jest dziś ten skromny osiołek, na którym Jezus onegdaj wjechał do Jerozolimy?
Teraz nazywa się on najczęściej "Skoda Superb combi " , lub występuje pod kilkunastoma innymi światowymi markami.
Takie czasy?

maska33

maska33 2024-08-11

Dla pewnej pani, znanej korektorki, na wszelki wypadek, by nie ingerowała w mój tekst, podaję właściwą odmianę pojęcia "męki piekielne":
Odmiana przez przypadki rzeczownika "męki"

Przypadek Liczba pojedyncza: Liczba mnoga:
Mianownik (kto? co?): męki
Dopełniacz (kogo? czego?): mąk
Celownik (komu? czemu?): mękom
Biernik (kogo? co?): męki
Narzędnik (z kim? z czym?): mękami
Miejscownik (o kim? o czym?) mękach
Wołacz (hej!): męki

kedil

kedil 2024-08-11

„Homo sum, humani nihil a me alienum puto”.

maska33

maska33 2024-08-11

Terentius, autor tych słów , który był ponoć, onegdaj, rzymskim komediopisarzem wraca na łamy garnka!
Jakże ta postać, oraz zacytowane tu jego słowa, mają pasować do szacownej postaci księdza Edwarda Plenia, członka (znów sorry) zarządu PKOl?

Staram się zrozumieć.
;P

ewulka

ewulka 2024-08-11

niezła fucha być kapelanem :)
kapelan na igrzyskach to moim skromnym zdaniem ogromna przesada :)

ewulka

ewulka 2024-08-11

dziewczynami jestem zachwycona śmigały w grę z niesamowitą prędkością :)

jaska15

jaska15 2024-08-11

Brawo dla naszych medalistek, cieszymy sie bardzo:-D

pit69

pit69 2024-08-11

Medale cieszą bardzo....ale jest ich zaledwie 9....strasznie mało!!!Pozdrawiam:)

maska33

maska33 2024-08-11

Mało-Kolego!.

Ale przecież to "po czynach ich poznacie" -Kolego!
I to nie sportowców tu mam na myśli.

Ponieważ dziś niedziela, to jeszcze raz, za Biblią, przytoczę te słowa:

Czemu?
Bo to Chrystus, pierwszy stwierdził:

„Strzeżcie się fałszywych proroków (...).
Poznacie ich, po ich owocach".

Bardzo to była mądra rada.

mpmp13

mpmp13 2024-08-11

Garatulacje dla wszystkich sportowców .

maska33

maska33 2024-08-11

Takich dwóch, jak "nas trzech" , to już tylko ze świecą szukać..

http://garnek.pl/maska33/36744965

wojci65

wojci65 2024-08-11

Rence opadajom, po ziemi sie ciongnom.
A gdzie rozdział Kościołów od Państwa, a tak końkordat działa!

maska33

maska33 2024-08-11

Bo Kolego Polska, tak jak to onegdaj opisał Henryk Sienkiewicz, to jak płat sukna, które każdy ciągnie w swoją stronę, by wyrwać z niego jak najwięcej.
Ani Ty, ani ja już tego nie zmienimy.
;(

maska33

maska33 2024-08-22

Każdy dzień przynosi nowe informacje, jak z moich podatków opłacani byli bezkarni dotąd ci, których na najważniejsze stanowiska w sporcie, rekomendowali politycy.
A przecież PKOl to organizacja ponoć niezależna?
Podobnie, jak nominaci poszczególnych federacji sportowych.
Tylko czemu, na letnie igrzyska olimpijskie pojechali szefowie związków zimowych?
Albo federacji, która od lat nie wprowadziła ani jednego zawodnika do kadry olimpijskiej?
Za to pojechali ich prezesi czy działacze.
A ja, swoimi podatkami oraz dotacjami nie wspomagam działaczy , tylko sportowców.
Wstyd i kolejna żenada.
A może..... oszustwo?

dodaj komentarz

kolejne >