Coś z mojej teczki, okiem Andrzeja Mleczki.

Coś z mojej teczki, okiem Andrzeja Mleczki.

Od jakiegoś czasu tak mam, dysponując z wiadomych Wam powodów nadal większą ilością wolnego czasu, jak dziś, że przy smakowaniu kawy wracam w czasie przeglądania internetu do zdarzeń przebrzmiałych (jak to domorosły historyk) i jeszcze raz, tym razem chłodnym okiem spoglądam na przebieg zdarzenia, wyławiając pomijane wtedy przeze mnie tzw "smaczki"...

Dziś smaczek, którego początki były jakże obiecujące, ale które za to na koniec, po 30 latach naszej polskiej, politycznej rzeczywistości, kończy się " jak zawsze".

Wielu działaczy „Solidarności” wraz z częścią społeczeństwa domagało się w latach dziewięćdziesiątych rozliczenia byłego aparatu represji.

Jedyne, co mogło zrobić wówczas kierownictwo Obywatelskiego Klub Parlamentarnego, to (jak to zawsze bywa w takich razach - powołać komisję ) i powierzyć kierowanie ową komisją, komuś zaufanemu (ale zaufanemu u kogo ?).

Takim człowiekiem miał się okazać Jan Rokita, dawny działacz Niezależnego Zrzeszenia Studentów oraz ruchu Wolność i Pokój, który został wybrany do sejmu jako" poseł z Krakowa".

Od jego nazwiska "Sejmowa Komisja Nadzwyczajna do Zbadania Działalności MSW" – bo tak brzmiała jej formalna nazwa – stała się znana jako "Komisja Rokity".

W latach 1992–1993 pełnił obowiązki Ministra-szefa Urzędu Rady Ministrów, był także posłem na Sejm w latach 1989–2007, był również mężem znanej celebrytki,
posłanki na Sejm VI kadencji z listy Prawa i Sprawiedliwości, Nelly (urodzonej w 1957 roku w Czelabińsku, czyli w Rosji).

Pokrótce przypomnę, że ten pan w 1989 uczestniczył w obradach Okrągłego Stołu, jako reprezentant strony solidarnościowo - opozycyjnej.

W wyborach w tym samym roku został wybrany na posła, na Sejm kontraktowy.

Został członkiem i wiceprzewodniczącym Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego.

Przewodniczył sejmowej Komisji Nadzwyczajnej do zbadania działalności Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, która zajęła się zbadaniem archiwów dawnej SB.

Był autorem raportu końcowego z jej prac, nazwanego „raportem Rokity”.

To między innymi dzięki jego postawie , agenci - współpracownicy SB, w sutannach (wiadomo -on z Krakowa) , zostali ukryci, przed oczyma polskiego społeczeństwa, co potem przyniosło nieobliczalne skutki, między innymi ów wpływ kleru na politykę kolejnych polskich rządów, oraz na tragedie setek, jak nie tysięcy służącym do mszy ministrantów.Ich dane zostały dalej utajone, ale ponoć przekazane polskiemu prymasowi oraz Konferencji Episkopatu Polski.
I tam współpracownicy SB w sutannach i habitach mieli zostać rozliczeni ze swojej poszerzonej onegdaj działalności.

Jak po latach można było zauważyć, bardzo wielu to ominęło.

Czemu dziś wspominam tę postać?

Niedoszłego premiera z Krakowa?

Bo niedawno przeglądając tzw "smaczki", w "Dzienniku Polskim", z 5 kwietnia tego roku, natrafiłem na tekst , sygnowany imieniem i nazwiskiem pana Jana Rokity, który zapachniał mi zaprezentowaną ukrytą hipokryzją, (mając na myśli rolę tego pana w utajnianiu działań owych kapłanów, współpracowników SB , a szeroko rozpisując się o działaniach pracowników i pozostałych współpracowników Służby Bezpieczeństwa).

Cytuję:

"W tragicznym wypadku , w Rabce, gdzie podczas wichury, życie straciły trzy osoby, policja z premedytacją uniemożliwiła opatrzenie umierających (?) Świętymi Sakramentami.(...)

Przyzwyczailiśmy się zbyt łatwo do nieustannych nagonek na kapłanów i prób ośmieszania wiary chrześcijańskiej jako zabobonów i czarów.

Teraz , służby państwowe, (państwa o które walczył pół swojego życia) próbują uderzyć w ten najbardziej intymny aspekt wiary przy pomocy policji, z ludzką nadzieją, na życie wieczne .

Prawdę mówiąc jest w tej ateistycznej bucie policji coś tak przerażającego , że aż trudno pisać mi to, co teraz piszę.

W najczarniejszych snach nie przychodziło mi dotąd do głowy , że coś takiego może się dziać w "wolnej Polsce".

Komunistyczna Milicja Obywatelska nigdy by sobie nie pozwoliła na taką butę".

(koniec cytatu)

Z tego wpisu dowiedziałem się po pierwsze, że pan Jan Rokita jest nękany czarnymi snami.
Z tego wpisu dowiedziałem się, że ma argumenty, które dziś stają się chwałą dla PRL-owskiej Milicji Obywatelskiej, a które w swoim raporcie zataił..
Z tego wpisu dowiedziałem się także, że według mniemania pana Jana Rokity (nomen omen!) wszystkie potencjalne ofiary tragicznych zdarzeń, to tylko wyznawcy wiary katolickiej.

No, bo po stwierdzonym już zgonie , usta owych ofiar nie wypowiedzą przybyłemu kapłanowi ... "creda".

Ja tylko o logice rozumowania, a nie o krytyce samego aktu ostatniej posługi.

Obawiam się, że niedługo władze (tylko które?) wprowadzą obowiązek specjalnego oznakowania się każdego obywatela, przebywającego na terenie RP, jakiego on jest wyznania.

A nie wystarczy w skład załogi wypadkowej (w radiowozie jest przecież miejsce) włączyć "dyżurnego kapłana", jednego z zarejestrowanych w Polsce związków wyznaniowych***, by mógł wesprzeć ofiary wypadków -duchowo?

Ileż to by było .....nowych etatów?
Otóż ..ani jednego.
Ponieważ na dzień dzisiejszy, w Policji, brakuje aż 16 276 funkcjonariuszy.

Z tego wpisu, jednak nie dowiedziałem się, czy pan Jan Rokita dalej lata samolotami Lufthansy.

Czemu?

Przytaczam ten epizod , jako możliwy powód tych upiornych snów?


Nelli i Jan Rokitowie mieli lecieć z Monachium do Krakowa lotem Lufthansy LH3336 , w lutym 2009 roku..
Wracali z kilkudniowego pobytu w Wenecji.

Zamiast do Polski, prosto z pokładu samolotu trafili jednak na posterunek niemieckiej policji.

"Mąż został skuty i brutalnie potraktowany" -skomentowała lakonicznie to zdarzenie jego żona-Nelly.

Do historii Lufthansy przeszły również słowa samego Jana Rokity.

Są one systematycznie odtwarzane w czasie szkoleń dla personelu pokładowego tego przewoźnika - do dziś.

W Internecie można znaleźć do dziś nagranie całego zajścia.

Słychać na nim krzyki.

Przebija się nade wszystko głos Jana Rokity: –" Ratujcie mnie, biją mnie Niemcy"!

Wiadomo, na siłownię nie uczęszczał.

A mnie ratujcie przed interpretacją otaczającego mnie świata, padające z ust pana Jana.

OMC premiera, z Krakowa.

Przypominam, że nawet w swoich felietoonach, poruszam trudne tematy, ale opisuję tylko te zdarzenia i fakty, które można znaleźć w oficjalnej przestrzeni medialnej, te- które układają mi się w pewien trend, który nazywam po swojemu i dlatego w takiej a nie innej formie, dzielę się jego opisem z Wami.

Powyżej, jak to od lat w mojej garnkowej tradycji, moja fotografia rysunku mistrza Andrzeja Mleczki, wykonana z jednego, z zakupionych przeze mnie wydawnictw.

Legenda***:

Na podstawie danych Głównego Urzędu Statystycznego za rok 2018, w Rzeczpospolitej Polskiej, funkcjonowało 196 kościołów i związków wyznaniowych.

Copyright @ maska33

pit69

pit69 2024-08-14

B.dobre!:)

mpmp13

mpmp13 2024-08-15

Pamiętam to nagranie Pana Rokity .

kedil

kedil 2024-08-15

" Za młodu " pan J . Rokita był błyskotliwym politykiem .
Na starość relacjonując aktualne wydarzenia pisze głupoty / też za to płacą /.
Policja zabezpieczała teren dla lekarza, śledczych i prokuratury .
Przypomnę ,że wypadek miał miejsce w czasie wielkiej wichury wywracającej drzewa w parku zdrojowym.

maska33

maska33 2024-08-15

O tym powinien orientować się każdy rozumny człowiek. Dlatego w moim tekście trochę sarkazmu. Zwłaszcza na temat poszerzenia składu patroli policyjnych. :))

dodaj komentarz

kolejne >