Z kapeluszem w dłoni
siedzę sobie na gałęzi,
a wiatr powoli kołysze mnie.
Moje stopy przyjęły ten rytm
i tańczą niezatrzymane.
Tak wiec siedzę sobie, myślę.
Czemu ludzie z tej wysokości?
Są tacy mali i niezdarni,
a dzieci to jak pchły
O utrapienie
Tak wiec siedzę i siedzę.
Perspektywa, choć przyzwoita,
to jednak niemiłosiernie tu nudno
i przesadnie pompatycznie.
Tak, że myślę sobie,
że może zejdę tam choć.
Nie intymne to jednak.