przyzwyczajona do ludzi nie ucieka. pewnie też czekała na coś, ale porannie miałam tylko kubek z kawą :o(
ewjo66 2016-07-14
opowiem krótką historyjkę o tym, jak krzyk mew sprawił, że kawki się wyniosły z naszego grajdołkowego parku...
są tam wielkie drzewa, na których latami *urzędowały* kawki...pamiętam , że tak było od zawsze... tam spały, gniazdowały, jadły i się kłóciły..ich pobyt *na wysokości* wiązał się z tym, że jak ktoś *miał szczęście* to zaliczał biały pocisk, który przynajmniej u mnie spowodował, że na dżinsowej koszuli została niespieralna jasna plama...nie mówiąc o tym, że chodniki były ciągle okichane i najlepiej było rozkładać parasol, żeby nie zniszczyć fryzury albo ubrania :-))))
ktoś wpadł na świetny pomysł, że zainstalowano na pobliskim budynku głośnik z krzykiem mew...poskutkowało...przeniosły się...a problemu na pewno nie miały, bo drzew i lasów u nas dostatek...
mieszkam ok. 70 km od morza a mewy i rybitwy są u nas co roku...bardzo lubię ich krzyk i w ogóle są urocze :-)
ewjo66 2016-07-14
re: tak się składa, że pracuję w pobliżu wcześniej wymienionego parku i budynku z głośnikiem...i żeby było śmieszniej...koleżanka która wróciła z urlopu mówi...*jak ładnie ptaszek śpiewa!...chciałabym go zobaczyć!*...
usłyszała, że owszem...może wejść na dach i on tam będzie...:-))))
tarzałyśmy się ze smiechu z jej miny jak się dowiedziała ....