port Hawana

z olbrzymim statkiem turystycznym. Większy od budynków portu! Widzieliśmy ich na Kubie dośc sporo. To popularna forma podróżowania po Karaibach i nie tylko ( wiele takich statków pływa po wodach tuż przy Alasce na przykład). Zauważyliście mgłę poranną? Dzień był bardzo upalny- nie najlepszy na ostre zwiedzanie miasta. A propos portu- wybudowany w 1553 roku służył przez lata jako największe na świecie miejsce, gdzie przypływały statki z niewolnikami z Afryki. To Kuba, a nie jak myślałam Stany Zjednoczone, przyjęła ich najwięszą ilość ( ponad milion ludzi!). Przez dłuższy okres na Kubie więcej było niewolników niż ludzi wolnych. Przyjmuje się, ze dzisiaj ogromna część ludności Kuby ( do 60%) to potomkowie Afrykańczyków. Niewolnicy pracowali na plantacjach trzciny cukrowej, której Kuba, po buncie niewolników na Haiti ( 1794-1803), stała się największym producentem na świecie. Koniec niewolnictwa to lata osiemdziesiąte dziewiętnastego stulecia. Kubańczycy ogłosili zniesienie tego haniebnego precederu w 1886 ale handel ludźmi nadal miał miejsce jeszcze rok później. Do portu w Hawanie przylegały mniejsze i większe place handlowe gdzie plantatorzy i ich plenipotenci, takze z innych wysp Karaibów, mogli kupić ludzi . Budynki, które widać na zdjęciu były świadkami końcowej fazy niewolnictwa. One same były niszczone i odbudowywane parokrotnie - chocby podczas wojny Hiszpanów z Amerykanami ( której punkt zapalny stanowiło wysadzenie w powietrze USS Maine właśnie w tym porcie w 1898) i potem, kiedy do portu zawinął francuski statek z amunicją z Belgii ( a było to w roku 1960) i takoż wyleciał w powietrze! Złośliwi mówią, że to CIA stało za tą eksplozją ;) bo się im Fidel nie podobał. O zamachach na Fidela będzie jeszcze w naszym ulubionym ciągu dalszym.