z tego miejsca. W moim mieście rodzinnym była mała bardzo zacna i stara apteka, gdzie podobne słoiczki zdobiły półki. Były też tam moździerze aptekarskie i wagi, a na słoiczkach większość napisów była po niemiecku. Wnoszę z tego, że historia tej " mojej" apteki sięga czasów miłościwie wtedy panującego "Franca Jozefa". Zaraz też mi się przypomina śp. nauczycielka historii w podstawówce, która mówiła często: nie było jak za Franciszka Józefa! ( że dobrze, oczywiście)
krycha2 2018-01-20
Moja św.p. ciocia miała przed wojną aptekę...Miasto nie ucierpiało w czasie działań wojennych i apteka się ostała...Przez jakiś czas, zanim cioci ją zabrano bo "burżujka" prowadziła ją ...Byłam dzieckiem a pamiętam do dziś takie półki i stojące na nich słoiki ...Mam sentyment do takich miejsc..
siestala 2018-01-20
dzięki Dziewczęta za oba wpisy. Tatko mój miał ciocio-babcię ( czyli siostrę babci), starą pannę, jak się to kiedyś mówiło, która była właścicielką apteki do wojny właśnie. Mam gdzieś jej zdjęcie, gdzie dama owa w bardzo starodawnej sukni i blisko przy skórze utrefionymi loczkami. Krysia, może jesteśmy spokrewnione? ;)
Ewcia, nie zauważyłam! Sokole Oko Ty Ty Ty! Ale, zdaje mi się, że w Hawanie "klyma" to konieczność.