bajka1 2011-05-04
I choć zawsze płakałam, gdy podkuwano końskie kopyta (nie wierzyłam, że to bezbolesny zabieg), to ciekawie i czytelnie pokazałes kolejne fazy kowalskiej pracy; jakże niedocenianej i rzadko nam tak przejrzyście przybliżanej.
Na ostatniej fotografii, po ukonczonej już pracy, kopyto cudnego zwierzęcia lśni niczym posrebrzane:))