To była najtrudniejsza adopcja w jakiej brałam bezpośrednio udział. Ta rozpacz starszego pana, że teraz to on już nie ma dla kogo żyć, rozkleiła mnie zupełnie.
Będę do pana Kazimierza na pewno z Toffikiem zaglądać i pomagać w miarę możliwości.
Jedno jest pewne,że już nigdy nie będzie tak jak było
baskadm 2011-05-08
Wszystkie argumenty typu "tak jest lepiej dla obu", "tak trzeba bylo", zamierają w takiej chwili na ustach....
Wyobrażam sobie, co przeżywa Pan Kazimierz, jak musi Mu być ciężko...
Jak bardzo trzeba kochać, żeby w imię tej miłości i zdecydować się na taki krok?
Wielki szacunek dla Pana, Panie Kazimierzu!
Największy.
razdwa3 2011-05-09
Tak, serce pęka...