Moja wet wypróbowuje nowy sprzęt do usg. Gdy poznałam wartość tego cacuszka, zera mi w oczach stanęły i dostałam czkawki. Zatem przed nabyciem onego, trzeba przetestować. Pójdzie w leasing, wrzuci się w koszty, ale zawsze...
Na pierwszy ogień musiałam wybrać dwa koty... Jako że ponoć kardiomiopatia przerostowa znacznie częściej występuje u kocurów niż u kotek, a Rudi był już badany pod tym kątem razem z Maniutkiem, de łiner izzzz... Kuzco i Majkel.
No ja miaukolę...
Jeśli dziś ktoś w godzinach popołudniowych widział w Gdańsku paniusię z rozwianym włosem, szalonym wzrokiem, na szpileczkach, z torebusią, dźwigającą dwa transportery wypełnione po brzegi wielkimi kocimi cielskami, tuptającą dziarsko, acz sapiącą: „Uch... Ech... Miauwa! (kamyczek na chodniczku) Ach... Och... Miauwa! (nierówność chodniczka) Pfff!”... zastrzegam:
TO NIE BYŁAM JA!
Przysięgam, że ręce mam aktualnie jak szympans – do kostek znaczy. I zadyszkę.
Bo i stres miałam. Przeszłość i pochodzenie Kuzco znam. W domu, z którego go wzięłam, sprawdzano koty hodowlane pod kątem nosicielstwa chorób genetycznych, wiem, że jego rodzice zostali skrupulatnie przebadani – tu więc byłam w miarę spokojna. O Mikim natomiast nie wiem nic, poza przydomkiem hodowli, z której pochodzi.
Zaliczyliśmy badanie obu serc i czterech nereczek. Ewentualne wady wrodzone serca i wielotorbielowatość nerek – WYKLUCZONE. :)
ŁUUUP!
(To wielki kamień spadł mi z serducha. :) )
dodane na fotoforum: