… ostrzega dyskretny Mikusiowy zezik w moją stronę…
Bo Majkel, proszę Państwa, jest Kotem przez duże K.
I nie da sobie wejść na głowę.
A szczególnie nie lubi, gdy dezorganizuję mu posiłek, czając się z aparatem.
Z początku właściwie nie reaguje, bo za każdym razem nie dowierza, że ktoś może być tak niemądry… Przez jakąś chwilę ogląda z uprzejmą fascynacją te zabiegi, po czym zazwyczaj działa znienacka, ale dość zdecydowanie.
Po prostu dostaję w pysk z półobrotu.
A właściwie w obiektyw. :)
dodane na fotoforum: