Kajcisław za punkt honoru uznał utratę swojego oka. Albo dwóch.
Tłumaczę jełopowi, jak krowie przy rowie, że wstęp na górę jest dla psów wzbroniony. A gdy na owych schodach dodatkowo siedzi Flor zakapior, broniący terytorium, obecność psa jest tam tym bardziej niemile widziana.
Jako że Kajcisław jest pieskiem o dość małym rozumku, argumenty typu: "kocia karma ci nie służy, rzygasz po niej dalej niż widzisz, nie ma sensu jej podżerać" ma w kudłatej dupie.
Dziś znowu głupka musiałam ratować, bo Florian słusznie się wkrówił.