Oj, dana, moja dana,
Chodźwa dziewuchy do siana!
Słońce z nieba gorąc sączy,
Kto jest młody, kto jest rączy,
Pierwszy na tej łące stanie,
Do roboty przy tym sianie!
A ty ,ojciec, rób kopiska,
Żeby siana zieleń wszystka
Uskładana pięknie była,
A roboty tej jest siła.
A ty ,Kasiu, zgrabiaj łączkę,
Przed tem grabie weź w swą rączkę;
Ty, Maniu, równiutko składaj,
Nie śmiej się tak i nie gadaj.
Kopki mają stać gromadnie,
Nie tak, jak która popadnie,
Lecz równiutko jak żołnierze.
Niech każda ochotnie bierze
Się za grabie i pracuje,
Aż wam ziemia zawiruje.
Już przedwieczerz. Jędrek mały
Niesie kawy dzbanek cały
I chleb jak od żaren koło;
Jak wesoło, to wesoło.
Siądźta razem se na łące,
Póki jedzenie gorące,
Słońce potem was oblewa,
Złoci kwiaty, trawy, drzewa.
Nie marudźta, bo tak trzeba;
Pomoże wam Pan Bóg z nieba.
Dana moja dana, dana-
Zjadłyście? No to do siana!
jonna 2010-10-26
Ładna ta młoda gospodyni....Widzę ,że technika tym razem inna,
Obrazek igłą malowany....
Pozdrawiam serdecznie:))
ziutka 2010-10-27
wiersz super, ciekawa wyszywanka - całość podoba mi się
pozdrawiam i uśmiech zostawiam :)))
malybok 2010-11-07
piękny wiersz, oddający trud pracy przy suszeniu siana,do tej pory wiele robi się ręcznie,nie zawsze można wejść na pole z maszynami,pamiętam jak u szwagra smakowało jedzenie podane na łące pachnącej, pod kopką
pięknie i równo ułożonej,
Wyszywanka pewnie jest pomysłu i wykonania twojej mamy ,ślicznie wyszyty obrazek,Mama to naprawdę jest bardzo zdolna, Pozdrawiam serdecznie MAMĘ i CIEBIE.
zetkier 2010-11-20
Ja także pamiętam dawene sianokosy u teściów. Niestety, oni już odeszli, a ja jestem daleko od świętokrzyskich stron. Kilka razy do roku jeździmy w Góry Świętokrzyskie odwiedzić rodzinę, ale mieszkam w mieście i już tam na stałe nie wrócę. To były piękne czasy. Pozdrawim moich drogich PRZYJACIÓŁ-GOŚCI z GARNKA.