Niedaleko od Pinczowa
jest jezioro, Pleban zwie się,
taką ciekawą legendę
lud miejscowy o nim niesie:
Jechał sobie bryczką
Ksiądz Pleban zmęczony,
Więc wstąpił do karczmy,
Z drogi prawej strony.
Kiedy duchownej osobie
Dano dobre jadło,
Pijanice pletli słowa.
Jakie im popadło.
I uwagi nieprzystojne
Księdzowej osobie
Wygłaszali obraźliwie,
Popijając sobie.
Rechotem się zanosili,
Wyli i ryczeli,
Za cel wszystkich swoich żartów
Księdza sobie wzięli.
Lecz ksiądz na to nie uważał,
Jadł spokojnie dalej,
Słysząc wrzaski: - Hej ,karczmarzu,
Wódki więcej nalej!
W pewnej chwili doń podeszli,
Uderzyli w głowę,
Aż kapelusz księdza upadł
Na ziemię pod stołem.
Więc ksiądz wybiegł i w pośpiechu
Konia odwiązywał,
Zwróciwszy się w stronę karczmy,
Tak się doń odzywał:
-Bodajś w ziemię się zapadła,
Karczmo obrzydliwa!!!-
Wsiadł na bryczkę i pojechał
Tylko głową kiwał.
Gdy pod koniec dnia powracał,
Do domu tą drogą,
By odebrać swój kapelusz,
Trącił kamień nogą.
Ten, jak żywy, tak powiada:
-Wszystko się spełniło,
I przekleństwo twoje, księże,
W prawdę się zmieniło.
Ksiądz popatrzył tam ,gdzie karczma,
I zmartwiał ze zgrozy:
-Toż zapadła się pod ziemię!
Nic już nie pomoże!
A w tym miejscu rozpadlisko,
Wypełnione wodą,
A w samym środku kapelusz
Z swą księżowską modą!
Ile razy ktoś tam przyjdzie,
Żegna się pobożnie,
Za pijaków potopionych
Modli się nabożnie.
Już niejeden widział przecie
Jako na dnie stali
I do ludzi rozpaczliwie
Ręce wyciągali.
A jezioro Pleban stoi,
Blask wody się mieni,
A miejscowi dziadusiowie
W legendę to wzieni.