Legenda  o złej czarownicy, niedobrym diable i dzielnej Gieni

Legenda o złej czarownicy, niedobrym diable i dzielnej Gieni

Przyleciała czarownica
aże z Łysej Góry,
I złapała młodą Gienię.
w te swoje pazury,

Posadziła ją na miotle,
poleciały w dale,
Lecz się Gienia,
dzielne dziewczę ,
nie przelękła wcale.

Zawołała jak najgłośniej:
Ratuj słonko z nieba!
To ci za to od matuli
dam kawałek chleba.

Ale słonko za chmurami
Usnęło zmęczone,
Nie słyszało wołań Gieni,
Bardzo rozzłoszczonej.

Posadziła tą dziewczynę
Na najwyższej górze,
-Podaj, jędzo, mi dziewczynę,
ukryję ją w chmurze.

Złapał diabeł się za gębę,
Czerwoną, spuchniętą,
-Precz ode mnie podła dziewko,
Złośnico przeklęta!!

Oburzona czarownica
Głośno zawpłała:
-Czegożem się niepotrzebnie
Tak namordowała!

-Nie umiałeś głupi diable
Utrzymać dziewuchy?!
-One wszystkie są zadziorne,
Niebezpieczne bruchy!

Diabeł w złości podskakiwał,
Za gębę się trzymał.
-Tak mię sprała, że ja z bólu
Już tu nie wytrzymam.

Rozśmiała się Gienia z jędzy
I tak zawołała:
Z tego swatania ,jędzulo,
Będziesz figę miała!

Zbiegła Gienia po promyku
Z tej wysokiej góry,
Aże słonko uśmiechniete
Wyjrzało zza chmury.

Bo wszystkie dziewczyny we wsi
Są takie zadziorne,
Ale dbające o siebie,
Dumne i honorne.

Nie znęci diable złoto,
Ale miłowanie.
Tego chłopca najmilszego,
Co za wszystko stanie.





.