...mam kochankę...Beatę. Jednego razu omal nie nazwałem żonę tym imieniem...więc,żeby zapobiec takim sytuacjom kupiłem do domu kotkę...nazwałem Beata, więc jakby co.....to przecież o kotkę chodzi. Niedawno u nas w domu pojawił się szczeniak. Żona dała mu na imię Robert. Siedzę...dużo palę...dużo myślę....
A ja myślenia dużo dzisiaj nie miałam z obiadem - niedzielna klasyka: schaboszczak, zimnioczki i pomidorki z wczorajszego przepisu.
Udanego poniedziurwa kochani :*