Źródło zaufane,wcześniej w galerii pokazane.
Poniedziałek to taki dzień,kiedy w moim mieście można bez kolejek i gwaru czyli na tak zwanym luziku dokonać udanych zakupów na miejscowych "bazarach" i "zielonych ryneczkach".
Moje wczorajsze zakupy to:
Opakowanie pyr,
dwa pęczki redysek,
pół dorodnego korbola na mus-zupę,
pół kilograma szabelki i dwa pęczki sznytloka.
Na kompot i deser dokupiłem jeszcze jabzy,świntojanki,opakowanie drzuzgawek i garść angrystu.
Po latach zamieszkiwania w tym mieście nie mogę wyjść podobnie jak Jan Himilsbach na nauce języka angielskiego**.
Z zakupami nie wracałem autem,tylko bimbą.
Ciekawym,czy wszystkie tu przytoczone nazwy warzyw i owoców są dla Was zrozumiałe
Dobrego dnia :-)
**legenda:
Kiedyś Jan Himilsbach chwalił się, że rolę w filmie zaproponował mu sam Steven Spielberg (to fakt!).
Pod jednym warunkiem: musiał nauczyć się angielskiego.
– I co, uczysz się? – pytali znajomi.
–" Nie. Jeszcze nie. Spielberg się rozmyśli, a ja z tym angielskim zostanę jak ten ch.."
–szczerze i dosadnie,odpowiadał Himilsbach...
Cytat,to cytat.
A ja wolę się jeszcze czegoś nauczyć,gwarantuję,że pomaga to w codziennym życiu.
A jeżeli tylko nawet gdy jeden jedyny raz,to może być ten właśnie raz co ratuje... "twarz" lub nawet życie.
Dlatego-warto!
I na koniec,dobra wiadomość.
Jak się domyślam,dopiero powtórna i to "dogłębnie pogłębiona" jak mawiał klasyk analiza dokonań nominata w ciągu ostatnich 10-ciu lat oraz powstałe rysy na wizerunkach nominujących go spowodowała podjęcie decyzji,o odwołaniu tego pana (już po tygodniu urzędowania sic!) ze stanowiska Prezesa Wojskowych Zakładów Inżynieryjnych w Dęblinie.Pan prezes po ostatnich swoich wyczynach nie został wpisany na listę wyborczą formacji rządzącej i na otarcie łez jak to mają w zwyczaju wszyscy bez wyjątków decydenci,wstawili go na to tak ważne dla obronności stanowisko.
Potwierdza się moja teza sprzed kilku tygodni zawarta w jednym z moich felietooonów,że ławka przygotowanych, profesjonalnych i czystych wizerunkowo kadr tej formacji jest króciutka.
A może ławki tam też pocięto na pół?
Copyright © maska33.
skama07 2020-09-08
to było tak:) przecież jestem pyrka z pochodzenia:)
opakowanie ziemniaków,dwa pęczki rzodkiewek,połówka dorodnej dyni,pół kilograma fasolki szparagowej , szczypiorek i na kompot jabłka,porzeczki ,truskawki i agrest:)
smacznego:)
lucilla 2020-09-08
a masz koszulę na naramkach ??
chilu 2020-09-08
Poza pyrami nie wiem nic na pewno ale z kontekstu sie domyslam, chociaz przy swintojankach skapitulowalam ;o))
A co do lawki - moze byc tez tak....
https://www.outerfocuspodcast.com/podcast/2018/7/11/outerfocus-21-lewis-hine-jonathan-higbee
awangar 2020-09-08
Nie wszystko udało mi się trafnie rozszyfrować poza pyrami..:-)
Smak wyostrzyłam...i co teraz?
halka 2020-09-09
Ser kozi bardzo lubię.
Jeśli chodzi o nazwy warzyw i owoców to poza pyrami (ziemniakami) nic do mnie nie przemawiało. Bardziej się domyśliłam niż wiedziałam,że redyski - to muszą być rzodkiewki.
Korbol, szabelka, sznytlok,jabzy,świntojanki,drzuzgawki i angryst....to dla mnie czarna magia;łącznie z tym,czym wracałaś - bimbą.