Wiosna to moja ulubiona pora roku. Czekam na nią i czekam, a gdy już nadejdzie, nie mam czasu by się nią spokojnie nacieszyć. W przyrodzie tyle się dzieje, że nie mogę się zdecydować, dokąd wyruszyć z aparatem.
Od połowy marca niecierpliwie sprawdzałam, czy żaby moczarowe mruczą już swoje serenady, ale ciągle było za wcześnie.
Wystarczyło kilka ciepłych świątecznych dni i gdy dotarłam na miejsce, okazało się, że wszędzie już pływa skrzek, a samce nie są już tak błękitne, jak zdarzało mi się je widywać.